11.2.17

Od Yaotzina - Cd. Collina

- Ja tylko pomogłem - zaśmiałem się mocniej ściskając nasze dłonie. Ten trach koniec końców jest częścią niego. Czymś, co muszę zaakceptować. Z drugiej strony... to całkiem urocze. Wpakowałem nas szybko do taksówki i w ciągu kilkunastu minut byliśmy już u blondyna w domu. Czuję się, jakbym wprowadził się do niego bez zaproszenia. Westchnąłem cicho i poło,żyłem torbę na stole w kuchni. Zacisnąłem na niej pięści, patrząc przed siebie.
Jednak wilgotne pocałunki na szyi wybudziły mnie z tego dziwnego stanu. Uśmiechnąłem się do siebie i jak gdyby nigdy nic zacząłem odchodzić. Zostałem jednak znowu zatrzymany przez oplatające mnie w pasie ręce. Jego ciepłe spojrzenie przesłało dreszcze wzdłuż mojego kręgosłupa. Ciekawski wyraz twarzy wręcz przewiercał moje ciało na wylot. Głębiej i głębiej. Dosięgnął nawet najgłębszych czeluści mego serca i wślizguje się głębiej. Odwróciłem od niego wzrok, cały zaczerwieniony. Jednak nadal czułem, że na mnie patrzy.
Dziwnie pobudzony, rzuciłem moje ręce wokół szyi Cole'a. Wziąłem głęboki oddech i wtuliłem się w jego pierś. W odwecie zostałem agresywnie pchnięty na ścianę. Rączki w górę, oczywiście przytrzymywane przez te mojego chłopaka. No cóż, nie ruszę się. Chwilę później jednak, zostały puszczone.
- Rozbierzesz się? - zapytał cicho i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku, jak zawsze to robi. Wślizguje język do wnętrza moich ust i smakuje każdego kawałka. Nie miałem nawet ochoty walczyć o dominacje, ona zawsze należy do niego.
Kiedy tylko się od siebie odsunęliśmy pozostałą pomiędzy naszymi ustami stróżkę śliny przetarłem wierzchem ręki. Zaśmiałem się cicho i zjechałem dłońmi do spodni, które miałem zamiar odpiąć, jednak moje trzęsące się ręce nie zbyt dobrze to znosiły. Gdy tak próbowałem walczyć z zamkiem, Cole cmoknął mnie lekko w usta i pomógł mi to zrobić. Uśmiechnąłem się do niego wdzięcznie. Szybko zsunąłem z siebie dolną część ubrań, zaraz po tym pozbywając się również koszulki i znów wtuliłem się w chłopaka, zbyt zawstydzony obecną sytuacją. Tak wiem, były gorsze. Powinienem się już przyzwyczaić. Cole odsunął mnie od siebie i dokładnie oglądnął ciekawskim, ale też kochającym spojrzeniem moje ciało. Dziękuję, teraz jestem podniecony. - Nic jeszcze nie zrobiliśmy - zaśmiał się i przeniósł spojrzenie na moją zawstydzoną twarz. Czy to możliwe, by paliła tak bardzo? Co jest złego w tym, że robię się twardy od samego spojrzenia? Przecież to normalne, dla kogoś takiego jak ja, prawda?
Spuściłem głowę w dół, nie bardzo wiedząc co zrobić. Ścisnąłem dłonie w pięści i zakryłem się nimi najlepiej jak mogłem. Blondyn zaśmiał się cicho i podniósł mnie, by zanieść do sypialni. Zaskoczony wyślizgnąłem się z jego ramion na łóżko i zacząłem wpatrywać się w niego znieruchomiały. Byłem gotowy na to, co może się stać. Strasznie ciekawy dalszego rozwoju wydarzeń. Przymknąłem nieco oczy, obserwując uważnie jak powoli nachyla się, również obserwując moje reakcje. Przygryzłem lekko wargę. Uniosłem głowę w górę, znów łącząc nasze usta i owinąłem szyję Cole'a rękoma. Gdy tylko pocałunkami zjechał na wrażliwsze obszary zatopiłem palce w jego puchatych włosach, całkowicie oddając się przyjemności. Za każdym razem gdy usta stykały się z moją rozpaloną skórą przechodziły mnie przyjemne dreszcze, które od razu wędrowały do tego jednego miejsca. Westchnąłem głośno, z trudem powstrzymując stęknięcia. Opanowałem się jednak do tego stopnia, by z całej siły obalić blondyna na plecy i usadowić się na jego biodrach z wyrazem czystej satysfakcji na twarzy. Uczucie ekscytacji wypełniało całe moje ciało na myśl ujeżdżania jego grubego i... Stop Yaotzin. Zamieniasz się w seksualnego potwora. Sapnąłem cicho, gdy dłoń kochanka wylądowała na moich pośladkach. Zaskoczony spojrzałem na niego niezrozumiale, chwilę później zsuwając nadal znajdujące się na mężczyźnie ubrania. Nie czuję się komfortowo będąc jedynym nagim w tym domu. Po raz kolejny złączyłem nasze usta, pojękując cicho gdy moje krocze niekontrolowanie ocierało się o jego brzuch. W pewnym momencie coś we mnie uderzyło. Czy ja w ogóle potrafię spełnić jego oczekiwania? W większości sytuacji i tak sprawiam tylko problemy. Z westchnięciem odsunąłem się i ześlizgnąłem z łóżka, tracąc na wszystko ochotę. Nawet teraz to robię, pozwalam się pogrążyć w niechcianych myślach, które nijak mają związek z prawdą. Nie rozumiejąc swoich czynów przysiadłem na podłodze, nogi podkuliłem pod brodę i zacząłem wpatrywać się pustym wzrokiem przed siebie. Był sens kontynuować to co zacząłem?


<Cole? Przepraszam, nie umiem ;-; Najlepiej będzie jak wgl to pominiemy ;-;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz