-Rene, z czym były te lody? -Zapytałem
-Z rumem... -Powiedziała lekko się chwiejąc.
Jak można upić się jedna porcją lodów?! -Pomyślałem. Przez resztę drogi do mojego domu musiałem jej pomagać. Na całe szczęście został nam tylko kawałem więc po chwili byliśmy już przed wejściem do wieżowca. Wsiedliśmy do windy i pojechaliśmy na piętnaste piętro. Podbiegając do drzwi swojego mieszkania otworzyłem drzwi i wpuściłem do środka Rene z jej psem, która przez cały czas była ledwo żywa.
-Poczekaj, zaraz dam ci wody. -Powiedziałem wchodząc do kuchni.
Nalałem wodę z butelki do szklanki i dałem ją Rene. Po chwili wróciłem do kuchni żeby nalać też sobie, ale kiedy tylko się odwróciłem, zobaczyłem Rene bez koszulki stojącą bardzo blisko mnie.
-C-co ci jest?! -Wyjąkałem.
Rene w odpowiedzi zaczęła się o mnie ocierać. Kątem oka zobaczyłem że na butelce z "wodą" jest napisane "Eliksir miłości". No k.rwa. Jak chce się bawić alchemią to muszę jakoś czytelniej zapisywać te cholerne nazwy! I nie wlewać eliksirów w zużyte butelki... Rene zaczęła się powoli rozbierać. No pięknie, nie dość że napalona to jeszcze pijana... -Pomyślałem.
<Rene?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz