11.2.17

Od Nyrenthii CD. Dimitrija

-No dobra, czemu nie i tak nie mam nic innego do roboty. - założyłam łuk na plecy i uśmiechnęłam się podchodząc do niego. 
-No to w drogę. - spojrzał się na mnie i zaczął iść. Ja szłam zaraz obok niego nucąc piosenkę.
-A będziemy coś zabijać? Ćwiartować? Dusić? - Zapytałam, uśmiechając się psychopatycznie.
-Em... Nie wiem? Idziemy tylko po magiczne długopisy wątpię by ktoś tam był. - odpowiedział mi patrząc na mnie jak na psychopatę, i racja jestem nim.
-Ech... No szkoda. - spuściłam głowę w dół i patrzyłam się na swoje kroki.
-A co się stało z twoją ręką? - wskazał na zabandażowaną rękę.
-Ta? - podniosłam ją do góry.- Nic wielkiego, próbowałam podciąć sobie parę razy żyły a po za tym się tnę.  
-Dlaczego to robisz? Wiesz, że to jest głupie?
-Po prostu mnie to fascynuje, i tak, wiem o tym. 
On tylko westchną, a ja się uśmiechnęłam.
-Jesteś głupia... - wyszeptał.
-Wiem nie należę do inteligentnych.
-Jak to każda blondynka...
-Ej! Mnie możesz obrażać ale nie blondynki! 
-Dobrze dobrze... - uśmiechną się prawie niezauważalnie.
-Ile ty masz tak właściwie lat? - zapytałam z czystej ciekawości.
-Dwadzieścia jeden a ty?
Zatrzymałam się i spuściłam głowę w dół.
-Szesnaście... - wyszeptałam.
-Jakaś ty młoda... -Mam nadzieje, że nie jesteś zboczeńcem czy coś. - dalej szeptałam.
-A co jakbym był? -zapytał zdziwiony.
-Nieważne, zapomnij. - przerwałam temat. Od tamtej rozmowy szliśmy w kompletnej ciszy. Przerwał ją szelest w krzakach. Wyjęłam łuk i strzeliłam w tamtą stronę. Usłyszeliśmy tylko pisk. Podeszłam do krzaków i wyjęłam z nich nadzianego na strzałę królika.
-Ech... To tylko królik...
Wsadziłam go do torby i szłam dalej obok Dimitrija. Parę chwil potem staliśmy już pod jakąś jaskinią.
-A co jak się zgubie? - wykorzystałam sytuacje, że w jaskini jest ciemno.
-To się zgubisz, nie mój problem.
Westchnęłam i weszłam za nim do jaskini. Co chwile się o coś potykałam, on zaś zapalił lampę. Ku moim oczom ukazał się przepiękny obraz książek i innych starych rzeczy.
-Dobra znajdźmy te długopisy i spadajmy stąd. - odparł chłopak podając mi w ręką drugą latarnie, ja tylko kiwnęłam głową i odeszłam kawałek na niego. Zaraz po tym ujrzałam pierwszy długopis, podniosłam go i mu się przyglądałam.
-Ciekawe w czym on jest tak niezwykły...- powiedziałam pod nosem patrząc się na długopis. Wcisnęłam jakiś przycisk i wysunęło się ostrze. Wzruszyłam ramionami chowając długopis do torby i szukając innych. Po paru minutach miałam ich już sporo, więc poszłam szukać chłopaka.
-Dimitrij? - krzyknęłam dość głośno.
-Ta? - odpowiedział mi, ja skierowałam się w stronę jego głosu.
-Mam ich już dość sporo.
-Ja też tyle chyba wystarczy.- powiedział. Podałam mu wszystkie długopisy.
-A co z tego dostane?
-Odbyłaś przygodę, tyle ci chyba wystarczy.
-Niezła mi przygoda, chce czegoś więcej. - zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego wkurzona.

<Dimitrij? To ja sie pytam czy tak krótkie mogą być?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz