- Tak więc podsumujmy pierwszy semestr. Udało nam się uratować dwa chomiki od śmierci głodowej, podlać połowę kwiatów w mieście...- bla, bla, bla. I jeszcze raz bla. Podsumowanie takich rzeczy i robienie z tego wielkiego halo... Że-na-da! Ziewnęłam teatralnie. Spojrzałam na zegarek. Jeszcze pół godziny... Jęknęłam w duchu i zmusiłam się do słuchania.
- Jak zawsze musimy podziękować samorządowi szkolnemu, który zorganizował kiermasz świąteczny. Zarobiliśmy... - może czas zmienić liceum? Nie, nie opłaca się. To już trzecia klasa... Jeszcze kilka miesięcy i matura! Wtem usłyszałam dzwonek. Wolność! Radość! Szczęście! Wybiegłam z auli i wzięłam głęboki wdech. Ach, powietrze. Uśmiechnęłam się. Walić szkołę! Która to godzina... Wpół do... Czy piętnaście minut zrobi taką różnicę? A zresztą... Nic mnie to nie obchodzi! Założyłam słuchawki i skierowałam się do domu.
*****
Siedziałam właśnie w restauracji, jedząc schabowego. Cóż... Nie do końca miałam takie plany, ale ten schabowy... Palce lizać! Dla takich chwil warto żyć! Ugryzłam kolejny kęs i przymknęłam oczy z rozkoszy. Pychota! Po chwili dokończyłam danie. Zawołałam kelnerkę i zaczęłam szukać portfela. Zapłaciłam jej i wyszłam. Od razu czekała na mnie niespodzianka w postaci... Chłopaka. A dokładniej mówiąc wielkiego stuknięcia z głową jakiegoś kogoś i przewrócenie się na chodnik. Uśmiech spełzł mi z twarzy. Potarłam czoło i spojrzałam na sprawcę spode łba. Był to niebiesko włosy przedstawiciel płci męskiej, mający ok. 16-18 lat. Pokręciłam głową i wstałam.
- Praszam... - szepnęłam, odwróciłam się i pobiegłam do domu.
*****
Syknęłam cicho przykładając sobie lód do ręki. Przewrócenie na beton skończyło się kilkoma siniakami i lekką opuchlizną na ramieniu. Nic wielkiego, byłam przyzwyczajona do bólu, ale lód był dosyć chłodny... A zresztą, co się oszukiwać! Był ch#lernie lodowaty! Wzdrygnęłam się i odłożyłam pakunek do zlewu. Wyprostowałam się i poruszyłam kilka razy ramionami. No dobrze, spokojnie. Nic wielkiego się nie stało. Westchnęłam i potarłam czoło. I jeszcze ta migrena... Cóż... Na kłopoty... Park i świeże powietrze! Chwyciłam torbę i wyszłam.
*****
Siedzenie na ławce i słuchanie ptaków. Dlaczego to sprawia tyle przyjemności? A raczej sprawiałoby gdyby nie chłopak siedzący obok mnie. Chyba mnie nie zauważył... Ja to mam szczęście! Jak ja to robię, że najbardziej niechciane osoby muszę spotkać kilka razy dziennie?
<Nagiiisa? Wybacz nie mam weny :|>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz