12.2.17

Od Avarie - Cd. Vivienne


Zmarszczyłam brwi. Spojrzałam na katanę, a później zwróciłam wzrok ku dziewczynie. Tej małej ch#lernej dz#wce! Głupi cień! Wyparowałam broń. Ach tak? Cóż... Na ogień też jesteś tak odporna? Uniosłam rękę i uśmiechnęłam się szyderczo. Nie! Poczułam jak coś, a raczej ktoś chwyta moją rękę. Odwal się! Nie skrzywdzisz kolejnej osoby! Warknęłam i spojrzałam na półprzezroczystą postać trzymającą moją rękę. Avarie... Masz trzy sekundy... Nie! Nie zachowuj się jak dzieciak! Ona NAS zabije! Nie obchodzi mnie to! Powiem więcej - wyjdzie to mi na dobre! Masz szczęście g#wniaro, że wszystko zapomnisz inaczej dawno wąchałabyś własne flaki! Pfft! Spojrzałam na ciemnowłosą dziewczynę, która przyglądała się scenie z uniesionymi brwiami.
- Ach tak? Niech będzie... Wygrałaś... - szepnęłam i uniosłam głowę, patrząc w niebo i wypowiedziałam magiczne słowa:
-Koniec Rie Początek Avarie
Poczułam ostry ból w okolicach pępka. Po chwili przed oczami pojawiły mi się świetliki. Zamknęłam się na świat.

*****

Otworzyłam oczy, przede mną stała ta dziewczyna z lekką przekrzywioną głową. Co się stało? Pamiętam tylko, że musiałam uciec do lasu i... Mój wzrok skierował się na ciało jakiejś dziewczynki. Podbiegłam do niej i uklękłam. Nie żyła. Nie, nie, nie! Z moich oczu popłynęły łzy. Po chwili szlochałam porządnie. Kim ja się stałam...
- Przepraszam, błagam, wybacz mi... Przepraszam... - szepnęłam do siebie. Spojrzałam na dziewczynę "od kurtki". Miała lekko zagubiony wzrok. Ale skąd ona ma wiedzieć? Skąd ona ma wiedzieć? Wstałam i chybocząc się lekko wskazałam moją zakrwawioną ręką na cień. Emocji nikt nie uniknie.
- Przepraszam. - powiedziałam do niej cicho. Po chwili wypuściłam wodze. Gniew, smutek, szczęście, nadzieja, strach... Pustka. Ciało dziewczyny opadło na ziemię. Za dużo wrażeń. Spuściłam głowę. Te wspomnienia, przechodzące przeze mnie jakbym była sitkiem... Jednak potrafisz się postawić...
- Zamknij się. - odparłam odruchowo. Wyciągnęłam jakąś kartkę i nabazgrałam:
Droga Nieznajoma,
Wiem, że nawaliłam. Gdybym nad sobą lepiej panowała udałoby mi się, ale cóż... Życie jest jakie jest. Zostawiam ci leki - pomogą na ból głowy. Wiedz, że wiem co przeżyłaś i szczerze ci współczuję. Teraz odejdę, ucieknę gdzieś daleko, zniknę na jakiś czas. Może kiedyś wrócę, z nową osobowością i wyglądem. Mam nadzieję, że tak będzie. 
Życzę szybkiego powrotu do normy-
Wparowująca do cudzych domów

PS Przepraszam za kłopoty!
Westchnęłam i dźwignęłam się na nogi. Szkoda, lubiłam to życie. Wbrew pozorom byłam szczęśliwa. Pokręciłam głową i odwróciłam się. Po chwili znikłam w głębi lasu.

<Vivienne?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz