12.2.17

Od Vivienne cd. Avarie

- Ja w to wierzę. Skoro ludzie znikają, musi być coś na rzeczy - wypił łyk kawy z papierowego kubka. Założyłam nogę na nogę, a ręce na krzyż.
- Czyli mam tylko taki temat - westchnęłam zrezygnowana. Wolałam coś na miejscu, tak będę musiała się męczyć w poszukiwaniu tego dziwnego stwora.
- Sama chciałaś taką pracę - wstał i wyrzucił pusty kubek do kosza na śmieci.
- Bo tylko do tego się nadaje - także wstałam i zarzuciłam na głowę kaptur. - A ty idź, nie mogę już ciebie słuchać - powiedziałam żartobliwie, ale w moim głosie tak nie brzmiało. Ale jednak Snow się uśmiechnął.
- Tak jest pani Black - nazwał mnie tak, jak się podpisuje w swoich artykułach. Dostał za te słowo w łeb.
- Mówiłam ci, nie w miejscach publicznych - fuknęłam, po czym się odwróciłam od pół nagiego wysokiego i przystojnego mężczyzny, jakim był mój dziwny przyjaciel.
Ruszyłam do lasu.
~~~
Gdy tylko wyszłam z budynku zamieniłam się w cień i w tej postaci podążałam do miejsca, które miałam zbadać. W postaci niematerialnej miałam stu procentową pewność, że nic mnie nie zrani, nie ma takiej możliwości. Dlatego nie ważne czym by było to coś, ja przeżyje.
Las na początku rzadki, robił się coraz gęściejszy. W pewnym momencie ptaki zamilkły, towarzyszył mi jedynie świst wiatru i pociągająca woń krwi. Ruszyłam w tamtą stronę, skoro wyczuwałam świeżą krew, na pewno potwór był blisko. Najpierw natknęłam się na głowę bez ciała, która opierała się o kamień. Ciało leżało parę metrów dalej, było małe, a gdy głowę połączyłoby się z ciałem, jestem pewna, że było to dziecko, dziewczynka. Po paru sekundach wiatr przywiał do mnie czyjeś łkanie. Dalej w postaci cienia skierowałam się w tamtą stronę, szłam pod wiatr, a z czasem to łkanie sama słyszałam, bez pomocy powietrza. Ktoś o długich białych włosach siedział pod drzewem. Po chwili się zaśmiał i podniósł głowę. Przybrałam formę niematerialnego ciała - osoba widziała mnie tak, jakbym była człowiekiem, ale byłam duchem. Dziewczyna wstała, zmarszczyła brwi i po chwili na jej twarzy pojawił się dziwny grymas.
- To ty! - warknęła, po czym machnęła mieczem na moją szyję. Zapewne chciała mi odciąć głowę jak dziewczynce, ale u mnie to było w tej chwili niemożliwe. Stałam w miejscu i poczułam jedynie nieprzyjemny dreszcz, gdy broń przeze mnie przeleciała. Zdziwiona osoba ponownie spróbowała. - Co jest... - kolejne cięcia mnie zaczęły irytować, dlatego uniosłam się i odsunęłam od niej.
- Możesz przestać? - zapytał, starając się zachować spokój. - Nie lubię tych dziwnych dreszczy - wzdrygnęłam się na samą myśl o nich, po czym usiadłam na ziemi. - Czyli mam rozumieć, że to ty jesteś tym potworem z lasu? Czy to czysty przypadek i jest tu ktoś inny? - przeszłam do sedna.
Tylko o co jej chodziło mówiąc to ty! Tak, ja to ja, ona to ona, a ten świat jest zły. Nawet jej nie znam.

<Avarie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz