Ze snu wyrwał mnie budzik. Na wpół uśpiona, zakrylam uszy poduszką. Ale budzik nie dawał za wygraną. Dzwonił i dzwonił.
Macając ręką szafkę nocną, w końcu odnalazłam źródło tej przeklętej melodii.
- Kiedyś zatłukę człowieka, który wymyślił szkołę o tak wczesnej porze - mruknęłam.
Po dłuższej chwili, w końcu podniosłam się z łóżka. Szybko ogarnęłam wszystkie poranne czynności, zjadłam śniadanie i wyszłam z domu.
Spokojnym krokiem szłam w stronę liceum, słuchając przy tym muzyki. Dotarłam na lekcje parę minut przed dzwonkiem. Ehh.. to będzie długi dzień..
***
Siedziałam w pokoju, próbując odrobić lekcje. Wkoło panowała głucha cisza, co strasznie mnie rozpraszało. Otwarte zeszyty leżały na biurku, a ja patrzyłam się w nicość.
Po pewnym czasie nabrałam wielkiej ochoty na gorącą czekoladę. W mgnieniu oka zabrałam się do wyjścia. Był już późny wieczór, a moja ulubiona kawiarnia mieściła się na drugim końcu miasta. Wybrałam najszybszą drogę przez park. Wędrowałam powoli obserwując wszystko dookoła. W ciemności wszystko wydaje się ciekawsze, a zarazem straszniejsze.
Po dwudziestu minutach wyszłam na skraj parku. Teraz zostały mi do pokonania dwa skrzyżowania i jestem na miejscu. Uśmiechnęłam się w duchu na myśl, że już za chwilę będę mogła rozkoszować się smakiem czekolady.
Szłam ulicą, blisko ścian budynków. Już miałam minąć cukiernie i być dwa kroki od kawiarni, kiedy nagle jej drzwi się otworzyły, uderzając mnie prosto w głowę. Zachwiałam się i upadłam na ziemię. W momencie przed moimi oczami pojawiły się mroczki.
- Ojej! Przepraszam - usłyszałam nerwowy głos jakiegoś chłopaka.
< Ktoś? Coś? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz