W odpowiedzi dostałem tylko głośne prychnięcie dezaprobaty zza siebie, dlatego odwróciłem się piorunując chłopaka spojrzeniem.
- Przykro mi, ale wydałem wszystko na twój pojebany telefon, PONIEWAŻ NIE MOGŁEŚ WYBRAĆ TAŃSZEGO - wydarł się niezadowolony i znowu zaczął iść w swoją stronę.
- A jak ci ufunduję i załatwię bekon? - uniosłem brew pytająco. Wiedziałem, że wygrałem tę bitwę kiedy nagle się zatrzymał i obleciał mnie wszystko wiedzącym wzrokiem.
- Zabierzesz kran z mojej łazienki - mruknął i skrzyżował ręce na piersi. Niech mu będzie.
- No okay - burknąłem i zacząłem kierować się do wcześniej wskazanego miejsca. Z zadowoleniem wszedłem do sklepu i zgarnąłem sobie czapkę, wraz z typowym strojem golfisty. Mój dzień stał się jeszcze lepszy jak znalazłem takie dla Toffie. Nie mogąc się powstrzymać szybko wyjąłem telefon z pudełka i włączyłem go, by zrobić szczeniakowi zdjęcie. Zanotowałem sobie w szufladce, że mam je później wrzucić na Instagrama. Wyszczerzony podszedłem do zajadającego się czipsami Zacha, który najwyraźniej nadal ignorował cały świat, próbując rozkminić dlaczego płytki są kwadratowe.
<Zacha?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz