5.1.17

Od Yaotzina CD Collina

Westchnąłem cicho i usiadłem na łóżku zbulwersowany. Z resztą, nie będę go zatrzymywał. Tak czy siak chciało mi się spać, choć wolałem nie zostawać sam w domu.
- Weź coś odpornościowego z szafki nad kuchenką. Wracaj szybko - wymamrotałem i wysunąłem się na przód, by cmoknąć go w usta z uśmiechem. W szybkim tempie wpakowałem się pod kołdrę. Nie zauważyłem nawet kiedy zasnąłem. Jednak wiedziałem, że nie wyśpię się wystarczająco, jeśli Cole'a nie będzie przy mnie. Zdziwiłem się kiedy silny dotyk lekko obejmujących mnie dłoni obudził mnie dopiero wieczorem. Zmęczony przetarłem sklejone oczy i spojrzałem na uśmiechającego się czule blondyna. Nie mogłem go nie odwzajemnić. Z przyzwyczajenia wtuliłem się w jego ciepłe ciało. Cole zaśmiał się cicho i odgarnął kilka kosmyków na mojej twarzy. Czy to dziwne, ze czułem wory pod oczami? Westchnąłem cicho, czując jak sen znowu zaczyna mnie nawiedzać, jednak chciałem jeszcze zachować obudzony organizm. Chciałem napawać się jego obecnością. Co z tego, że będzie tu przez cały czas. Jego nigdy nie będzie mi mało. - Długo ci to zajęło - wymamrotałem w jego koszulkę. Nie był zimny, co musiało znaczyć, że już dawno wrócił do domu.
- Rozmawiałem z twoim dziadkiem i trochę nam zeszło - zaśmiał się cicho. No cóż, jak widać dobrze się dogadują. Myślałem, że nie będzie tak bardzo kolorowo. Sam uśmiechnąłem się szerzej i wczepiłem palce w wytargany już wcześniej materiał.
- Cieszę się, że jesteście w dobrych relacjach. Rozbieraj się i wskakuj do łóżka, bo chcę spać - poskarżyłem się cicho. No co? Okazuję swoje niezadowolenie. Zadowolony stwierdziłem, że chłopak odsuwa się ostrożnie i wykonuje moje polecenie. Nie umiałem powstrzymać zwycięskiego uśmiechu, który niekontrolowanie wpłynął na moje usta. Kiedy blondyn wszedł już pod kołdrę, usłyszeliśmy ciche pukanie do drzwi, w których sekundę później pojawił się dziadek z kolejnym kubkiem żółtawej cieczy. - Ja nie chcę, nie lubię - zapłakałem cicho i schowałem twarz w poduszce. Fakt rano sam zrobiłem sobie ten powalony Gripex, ale tylko dlatego, że czułem się fatalnie. Teraz już jest dobrze.
- Yao, jak chcesz być zdrowy na święta, to proszę wypij to - usłyszałem cichy głos Cole'a, który zaczął głaskać mnie po głowie. Niezadowolony wydąłem wargi, ale wyciągnąłem ręce po kubek, by szybko wypić napój i pójść spać.

<Cole? Dupnie tak trochę :/>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz