27.1.17

Od Kamille CD Vivienne

-Dande, jak to twój brat miał wypadek?- zadałam pytanie dosyć wysokiemu chłopakowi w różowych włosach. Jest sobota, ja oczywiście musiałam przyjść do kawiarni, z jakiego powodu? Pani kierownik zachorowała i kazała mi zająć się dwójką nowych pracowników. Uwielbiam niańczyć nowych... Teraz stałam z jakimś różowowłosym pedałem na zapleczu kawiarni, bo podobno dostał telefon ze szpitala, że jego brat coś tam sobie zrobił. Chłopak odchylił głowę do tyłu.
-Już ci mówiłem...- spojrzał w moje oczy. -Zadzwonili do mnie ze szpitala i doktor powiedział, że Brynn, czyli mój młodszy brat, leży tam z podpaloną skórą. Muszę tam jechać!- nagle klęknął i złapał mnie za nogi. Spojrzałam na niego mocno zdziwiona. Co on odwala..? -Proszę, Kami, pozwól mi jechać! Jeśli tego nie zrobię, to zabiorą mi prawa do zajmowania się nim!- zaczął mnie błagać. Matko... Ukucnęłam i poklepałam go po głowie.
-Skoro tak... Dobrze, jedź- powiedziałam łagodnym głosem, przez co się uśmiechnął. -Tylko spróbuj jutro nie przyjść- pogroziłam mu palcem przed nosem, po czym się zaśmiałam. Chłopak również się zaśmiał, po czym szepnął coś w rodzaju podziękowań i wstał, zabierając się do wyjścia z zaplecza. Wyszłam za nim w idealnym momencie, w którym miał uderzyć z drzwi osobę, która wchodziła do kawiarni. Wtedy, gdy uderzenie miało mieć miejsce, dziewczyna, jak się później okazało, nie dostała nimi, tylko... Przeniknęła przez nie..? Zamrugałam oczami parę razy zdziwiona. O co chodzi..? Dziewczyna zaczęła coś tam do niego mówić. Chyba się wkurzyła, bo zacisnęła aż pięści. Zaczęłam iść w ich kierunku. Gdy Dande otworzył buzię, by coś powiedzieć, popchnęłam go za drzwi, a sama stanęłam przed nową klientką, szeroko się uśmiechając.
-Witamy! Stolik dla jednej osoby?- zaczęłam mówić tak dobrze znaną mi formułkę. Przyjrzałam się dziewczynie. Była podobnego wzrostu, jednak na pewno ode mnie młodsza. Włosy miała czarne związane w dwa warkocze. Czarne oczy... Zawsze chciałam takie mieć. Dziewczyna, zamiast coś odpowiedzieć, raczej mnie olała, po czym ruszyła w kierunku najbliższego wolnego stolika z dwoma krzesłami. Oho... Kawa na koszt kawiarni chyba by się teraz przydała... Podeszłam do lady, wzięłam menu i podeszłam do czarnowłosej, po czym położyłam je przed nią. Dłonią odgarnęłam włosy do tyłu, znowu wracając do lady i wchodząc za nią.
-Ej, April- zagadałam do szatynki o długich, falowanych włosach związanych w kucykach. Spojrzała w moją stronę. -Zrób jedną kawę dla tej czarnowłosej- przekazałam, pokazując jej wzrokiem, o kogo mi chodzi. Dziewczyna szeroko się uśmiechnęła, pokazując swoje zęby.
-Tak jest, Szefowo!- odpowiedziała, salutując mi przy okazji.
-Nie mów tak do mnie. Twoją szefową nie jestem- zaśmiałam się z jej zachowania.

<Vivienne?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz