7.1.17

Od Collina cd. Yaotzina

Z jego dziadkiem rozmawiałem dużo na temat świąt. Opowiadał mi o tradycjach, o posiłkach, o wszystkim. Wydałem mu wcześniej, że ich nie obchodziłem. W sumie ten mężczyzna nie był wcale taki zły, był bardzo miły. Wydawało mi się, że pierwsze słowa jakie do mnie kierował przy pierwszym spotkaniu w ogóle nie miały miejsca. Po za tym kochałem Yaotzina i nie myślałem ani przez sekundę, żeby go zostawić. To jest jedyna osoba, która jest dla mnie bardzo ważna. Nie skrzywdzę go, nigdy.
Chłopak wziął lekarstwo do rąk i szybko go wypił, po czym oddał szklankę dla dziadka. Życzył nam dobrej nocy, po czym wyszedł.Spojrzałem na jego bladą twarz i zmęczone oczy.
- Nie lubię tego - fuknął odwracając się w moją stronę. Podniosłem jego twarzyczkę.
- Zaradzę temu - po tych słowach wpiłem się w jego usta, od razu zaradzając całej sprawie językiem. Otworzył swojego słodkie usteczka, więc mogłem jakby zlizać z jego podniebienia i języka ten smak. Przy tej czynności chłopak jakbyś cicho mruczał, a gdy odsunąłem swoją twarz od jego, uśmiechnąłem się zlizując strużkę śliny, jak powstała między naszymi wargami. - I jak teraz? - chłopak dalej miał zamknięte oczy i słodko się przy tym uśmiechał.
- Lepiej - zamlaskał obejmując dłońmi moją szyję chcąc więcej. Przyciągnąłem go do siebie.
- Ech... - westchnąłem opierając czoło o jego. - Gdybyśmy tak byli sami... - nie ukrywając, w głowie miałem brudne myśli, dotyczące mnie i Yao. Miałem na to ochotę wczoraj, ale nie chcę, aby jego dziadek wszedł wtedy, gdy będę go piep*zyć i przypadkiem zobaczy mój goły tyłek. Ta... ta myśl przyprawia mnie nieco o dreszcze.
- Wytrzymasz. To parę dni - dał mi jeszcze buziaka w usta na dobranoc.
- Wiem to, kochanie - przytuliłem go do siebie.
- Dobranoc - ziewnął zamykając oczy.
- Dobranoc skarbie.
~~~
Wstałem wcześniej. Święta miały się zacząć już jutro. Nie mogłem się ich doczekać, moje pierwsze święta wśród nowej rodziny i kogoś, kogo kocham. Ześlizgnąłem się z łóżka nie budząc chłopaka, który spał wtulony we mnie. Cmoknąłem go w czoło i wyszedłem cicho z pokoju ubrany w białą koszulkę i czarne dresy. Była godzina siódma rano, a jego dziadek już był na nogach.
- Dzień dobry Collin - przywitał mnie, gdy wszedłem do kuchni.
- Dzień dobry - odwzajemniłem uśmiech.
Zjadłem śniadanie zrobione ze zwykłych tostów. Długo z nim rozmawiałem, znowu. Opowiadałem mu jak się spotkałem z Yao i szczerze, był nieco zdziwiony, że tak szybko się do mnie przyzwyczaił. Ale przy najmniej nie dziwił się, gdy był taki oschły i chciał mnie nawet zabić wzrokiem.
- Zawsze mu powtarzałem, aby związywał włosy przez snem - powiedział dziadek, na co się cicho zaśmiałem. Rzeczywiście, zawsze gdy stawał, miał okropne kołtuny na głowie. Tak jak w tej chwili.
Odwróciliśmy głowy w kierunek progu kuchni i spojrzeliśmy na zaspanego chłopaka, który wyglądał już lepiej. Rzeczywiście, ponownie miał te swoje kołtuny na głowie, nad którymi trzeba się pomęczyć.
- Znowu nie związałeś włosów - zauważył starszy mężczyzna, a Yaotzin tylko zmarszczył brwi i podszedł do mnie ze szczotką w dłoni.
- Zapomniałem - mruknął niewyraźnie. Usiadł na kolanach, po czym zaczął rozplątywać jego kudły. Udało mi się to po paru minutach, podczas których chłopak zdążył zjeść pozostawione dla niego śniadanie. - O czym rozmawialiście? - zapytał. Dziadek wytłumaczył mu, ze opowiadałem o tym, jak się poznaliśmy. Na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech. - A ty się bałeś mojego dziadka - prychnął rozbawiony, a ja się nieco zawstydziłem. Jego dziadek jedynie się uśmiechnął tym rozbawiony. Oddałem mu szczotkę, którą zaniósł do pokoju i wrócił na moje kolana. Przytuliłem go, bł taki cieplutki... jak misiek!
- Yaotzin, zabierz Collina do sklepu i kupcie parę światełek na choinkę. Stare się już przepaliły - wręczył dla Yao banknot, po czym wstał. - Ja pójdę ponową dostawę ozdób, wezmę sanki, aby się przywieść. Zajdę jeszcze do sąsiadki, zaprosiła mnie na kawę - po tych słowach wyszedł z kuchni, ubrał buty, kożuch i wyszedł na zewnątrz. Chłopak się we mnie wtulił jeszcze zaspany.
- Wiesz co? Ten twój dziadek to jednak fajny facet - stwierdziłem głaszcząc chłopaka po głowie.
- Wiem to, a ty się go bałeś - powiedział z lekkim wyrzutem, ale po chwili podniósł głowę i ucałował mnie lekko w usta.
- A wiesz to, ze dalej mam na ciebie ochotę? - zapytałem szepcząc mu do ucha. Z jednej strony chciałem już spędzić te święta, w sumie to jak najdłużej, ale też chciałem jak najszybciej wracać. Tak mi brakowało połączenia naszych ciał...

<Yaotzin? xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz