- Head and shoulders - mruknąłem cicho i uśmiechnąłem się do dziewczyny, nawet jeśli na mnie nie patrzyła. Postanowiłem przenieść wzrok na prawie okrągły księżyc. Pomimo tego, ze chciałbym stąd zniknąć jak najszybciej, to cieszę się, że to właśnie Elen jest tu ze mną, a nie któraś z upierdliwych uczennic czy jeszcze kogoś innego. Owszem mam już dosyć tego miejsca. Szczerze mówiąc nie mam zielonego pojęcia gdzie jesteśmy i jak to możliwe, ze znaleźliśmy się tu kiedy szliśmy środkiem zatłoczonej ulicy. A może po prostu zemdleliśmy i teraz śni nam się to samo? Nasze umysły sprawdzają jak poradzilibyśmy sobie w takiej sytuacji? Nie, zaczynam wymyślać głupie rzeczy. Westchnąłem cicho i zakręciłem kosmyk jej włosów na palcu. Były takie miękkie i zadbane. W porównaniu do miejsca, w którym jesteśmy, wolałbym zamieszkać w nich. Mam już serdecznie dosyć całego tego brudu. Dlaczego nie mogę wyczarować miotły? Nie zdałem sobie nawet sprawy z zaprzestania czynności póki dziewczyna się nie upomniała.
- Możesz tak robić, nie przeszkadza mi to - mruknęła i spojrzała na mnie tymi szmaragdowymi oczami. Szmaragdy, przypominają mi o domu. Dlaczego patrząc w jej oczy zdałem sobie sprawę jaki samolubny byłem, wciąż myśląc o tym jak wrócić do Niemiec i zgarnąć tron. Uśmiechnąłem się lekko i nie spuszczając wzroku z pięknych oczu kontynuowałem kręcenie włosów na palcu.
<Elen? Braku weno>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz