Jak na razie, głowa tylko lekko pulsowała, miałem chwilowe zaćmy. Z każdą sekundą się nasilały, a powieki stawały się coraz cięższe. Potrzebuję kawy, ta ławka na której się obudziłem nie była wygodna. Chyba koło szafek był automat, pójdę sprawdzić... Cholera, nogi, idźcie. Nie, nie nie padaj znowu, Zacharie... Zemdlałeś ponownie, brawo. Twoje stopy zajebiście się ciebie słuchają. Czemu na te małe szmaty nie działa hipnoza?!
I wtedy dotarła do mnie jakaś wizja. Dookoła rozciągała się nicość, na krzesełku siedział lis, wołając kogoś. Miał duże, czarne oczy, oraz kilka ogonów. Raczej uciekł z Czarnobyla.
Słyszę, jak wokół mnie zbiegają się kobiety i mężczyźni, krzycząc, żeby ktoś sprawdził co ze mną jest nie tak. Ogółem to chyba wszystko. Trzeba coś zrobić zanim całkowicie odlecę.
- Renee – mruczę, co nakazało mi poprzednio tamto coś. Jakaś babka wrzeszczy na całe gardło to słowo, a ja straciłem świadomość. Tak, tylko ktoś mi powie, dlaczego stało się to już drugi raz?
Mam powoli dość tego wszystkiego. Docierają do mnie jakieś szepty, widzę to, czego nie powinienem. Czasami mam wrażenie, że to nie ja mam kontrolę. Kto jest pod kontrolą? Nie jestem w stanie przestać. Przeraża. To jest puste. Przelewa się i nie daje mi spokoju. To krzyczy.
- Przez to ja nie mogę się odezwać – mówię samoistnie. Uniosłem powiekę, a przez biel na ścianach aż mnie zabolała skroń. Zerwałem się z poduszki, oceniając sytuację. Miałem nadzieję, że nikogo tutaj nie ma, ale jednak z jakiegoś powodu ponownie dostałem w bara.
- IDIOTO! NIE MDLEJ TAK WIĘCEJ, NIE MAM ZAMIARU SIEDZIEĆ TUTAJ SAMA Z PAJĄKAMI I JEŹDZIĆ KARETKĄ – tak, to tamta dziewczyna.
Westchnąłem w odpowiedzi, pocierając się łapą po karku.
- Wybacz że mam problemy. Ile tutaj jestem? – warknąłem, szukając po omacku swoich okularów.
- Jakieś dwie godziny temu przyjechałeś, byłeś nieprzytomny i nie dawało się ciebie ocucić. Mamrotałeś coś, lekarze przywieźli cię na salę na obserwację. Mówili coś o tym, że to dzieje się u ciebie zbyt często. A z racji tego, że zostałeś ze mną na lodowisku, zostałam z tobą...
- Renee, tak? – przerwałem jej, znajdując swoje gogle. Nałożyłem je na nos, odzyskując ostrość wzroku – Nie pytaj, bo nie wiem – odkryłem się, siadając na skraju łóżka.
- Nhh... Ty jesteś Zacharie, prawda? – kiwnąłem potwierdzająco
< Renesmee, teraz idziemy na szejki 🍵 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz