4.12.16

Od Collina cd Yaotzina

Przytuliłem go mocno uśmiechając się przy tym, po czym weszliśmy do kuchni z torbami. Zacząłem wszystko wyjmować z niej, a chłopak od razu otworzył jeszcze ciepłe danie. Wyjął sobie widelec z szuflady i zaczął się nimi silić. Kupiłem jeszcze karmę, która zaczynała się kończyć, mleko, którym ciągle karmiłem kota, a na sam zostało wyczerpane przez kakao Yao, inne produktu, które można było schować do lodówki, czy szafki. Po prostu uzupełniłem swoją "spiżarnię", dzięki czemu mogłem nie chodzić do sklepu przez kilka dni. Nie licząc chleba, które najlepiej kupować co trzeci dzień chociaż. Wyjąłem swoją porcje pierogów, po czym usiadłem obok chłopaka.
- Pyszne! - oznajmił przełykając kolację blondyn. Nie potrafiłem się przestać uśmiechać, dawał mi tyle radości swoim byciem przy mnie, że nie potrafiłbym się smucić, albo chociaż mieć obojętną czy ponurą minę.
- Masz rację - powiedziałem nakłuwając na widelec drugiego pierożka, gdy to kot zaszczycił mnie swoją obecnością, wskakując mi na kolana. Spojrzałem na niego. Usiadł i patrzył na mnie wielkimi oczkami.
- Alexandre! - chłopak najwyraźniej chciał go wygonić z moich kolan, ale ja go powstrzymałem.
- Nie trzeba - pokręciłem głową. - Póki mnie nie okradnie, może siedzieć - powiedziałem z uśmiechem wkładając do ust jedzenie. Yao jedynie się uśmiechnął, skinął głową i wrócił do kolacji. - Jak dzisiaj twoja podejrzana nauczycielka baletu? - zapytałem. Yao najpierw przeżuł i połknął ostatnie pierożek, po czym spojrzał na moje błagalnym wzrokiem. Przysunąłem swój talerz w jego stronę i spojrzałem na niego porozumiewawczo. Yao ucieszony wziął ostatniego pieroga, po czym wyrzuciłem papierowe talerze do kosza, zwalając tym samym ze swych kolan kociego towarzysza. Stanął na czterech nogach na kafelkach i się otrzepał, chociaż sam nie wiem po czym.
- Dalej tak samo dziwnie miła - powiedział takim podejrzanym głosem jak w filmach. Umyłem ręce i widelce, po czym podszedłem do niego i położyłem mu ramionami na barkach. Alexandre podszedł do swojej miski, aby się posilić ostatnimi resztkami karmy, jakie tam miał.
- Ale chociaż dobrze uczy, prawda? - podniosłem jedną brew do góry. Yao tylko przekręcił oczami i się ze mną zgodził. Z uśmiechem poczochrałem go po głowie, po czym spojrzałem na godzinę. Zbliżała się dziewiąta. Ta... pięknie jest kończyć pracą o ósmej. - Ej, podobało ci się wczoraj? - zapytałem dosyć niepewnie. - Bo jeśli chcesz... możemy wziąć razem kąpiel - podrapałem się nieco speszony po karku. Nie będę ukrywać - dobrze mi z nim było. I to bardzo.
< Yao?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz