- Pyszne! - oznajmił przełykając kolację blondyn. Nie potrafiłem się przestać uśmiechać, dawał mi tyle radości swoim byciem przy mnie, że nie potrafiłbym się smucić, albo chociaż mieć obojętną czy ponurą minę.
- Masz rację - powiedziałem nakłuwając na widelec drugiego pierożka, gdy to kot zaszczycił mnie swoją obecnością, wskakując mi na kolana. Spojrzałem na niego. Usiadł i patrzył na mnie wielkimi oczkami.
- Alexandre! - chłopak najwyraźniej chciał go wygonić z moich kolan, ale ja go powstrzymałem.
- Nie trzeba - pokręciłem głową. - Póki mnie nie okradnie, może siedzieć - powiedziałem z uśmiechem wkładając do ust jedzenie. Yao jedynie się uśmiechnął, skinął głową i wrócił do kolacji. - Jak dzisiaj twoja podejrzana nauczycielka baletu? - zapytałem. Yao najpierw przeżuł i połknął ostatnie pierożek, po czym spojrzał na moje błagalnym wzrokiem. Przysunąłem swój talerz w jego stronę i spojrzałem na niego porozumiewawczo. Yao ucieszony wziął ostatniego pieroga, po czym wyrzuciłem papierowe talerze do kosza, zwalając tym samym ze swych kolan kociego towarzysza. Stanął na czterech nogach na kafelkach i się otrzepał, chociaż sam nie wiem po czym.
- Dalej tak samo dziwnie miła - powiedział takim podejrzanym głosem jak w filmach. Umyłem ręce i widelce, po czym podszedłem do niego i położyłem mu ramionami na barkach. Alexandre podszedł do swojej miski, aby się posilić ostatnimi resztkami karmy, jakie tam miał.
- Ale chociaż dobrze uczy, prawda? - podniosłem jedną brew do góry. Yao tylko przekręcił oczami i się ze mną zgodził. Z uśmiechem poczochrałem go po głowie, po czym spojrzałem na godzinę. Zbliżała się dziewiąta. Ta... pięknie jest kończyć pracą o ósmej. - Ej, podobało ci się wczoraj? - zapytałem dosyć niepewnie. - Bo jeśli chcesz... możemy wziąć razem kąpiel - podrapałem się nieco speszony po karku. Nie będę ukrywać - dobrze mi z nim było. I to bardzo.
< Yao?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz