27.12.16

Od Zacharie - Cd. Renesmee

- No i co żeś zrobił, baranie? – dlaczego Leo na mnie tak bezkarnie warczy? Nie wiedziałem, że jest kobietą, bo z niego jest ewidentna suka. Choć po nim mógłbym się tego spodziewać.
- Asdfgfh, to niby moja wina? Sam na nią wrzeszczałeś, ale mi każesz lecieć, tak? Supi brat z ciebie, Leonardzie, Leorandzie, czy cokolwiek – syknąłem, wytykając mu palca w twarz. Uniósł brwi, rozdziawiając usta. Już miał coś powiedzieć, już już miał na mnie krzyczeć, ale mu na to nie pozwoliłem. Zach tak łatwo nie da sobie przeszkodzić.
- Zamknij pieprzony ozór zlejzoruję cię kumasz? Idź ty uduś się powietrzem, nie obchodzi mnie, że zaraz mnie zabijesz wzrokiem czy cokolwiek innego panie Idealny, tfu – niewidzialnie splunąłem na bok, odwracając się w stronę pokoju Renesmee. Z głośnym westchnięciem wszedłem do środka, widząc jak dziewczyna tarza się w pluszowym jednorożcu. Czułem ten smutek bijący z jej duszy, strasznie śmierdział. Zamknąłem za sobą drzwi, żeby Leon czasami nie wbił tutaj i nie powiesił na lampie. Chociaż ty takiego kogoś może powstrzymać zwykłe drewno i szyba? Trochę się go boję. Od dzisiaj trzeba go omijać na jakieś trzy kilometry.
- Renee, nie wyj mi tutaj, bo rachunki za wodę będą większe – mruknąłem, siadając na brzegu łóżka. Odchyliłem łeb do tyłu, wpatrując się w sufit. Bardzo przystojny tynk.
- Idź stąd, proszę. Nie psuj tego jeszcze bardziej. Słyszałam co mówiłeś, Leo cię zamorduje na miejscu. Wyjdź, natychmiast – wtuliła się w pluszaka bardziej. Miała załamany głos, normalnie tak bardzo załamany jak ja. Nie wiem co zrobić, dlatego legnąłem się na materacu, rozkładając ręce.
- Na Wigilii możemy zjeść kurczaka. Karpie są przereklamowane. W sumie zjadłbym też krewetki, ale nie wiem czy to jest dozwolone na święta. Co o tym sądzisz, RenRen? – wciągnęła mocniej powietrze, wychylając się zza wielkiego konia. Jezu, jak ja nie lubię koni. Ale jednorogi są fajne.
- Zacharie, to nie jest najlepszy moment – zmrużyła oczy, tuląc do siebie zabawkę.
- Dla mnie każdy moment zawsze jest dobry. Poza tym, nie przejmuj się tym co on bełkocze. Gadanie albinosów, trochę to znam. Zen pieprzy takie głupoty codziennie, nawet jeśli to mnie rani. W sumie on to taki trochę stalker jest... Tak, mam takie przeczucie. I nie umiem pocieszać więc... Po prostu mnie przytul – poderwałem się, podpierając dłońmi.
- Co? – rzuciła inteligentnie, odkładając zwierza na bok.
- Mówią że mój uścisk ma magiczne zdolności. Korzystaj póki jestem jeszcze na promilach, bo okazja się więcej nie powtórzy – uśmiechnąłem się krzywo. Tak, tak, to może być złe. Zen to wyczuje i zabije Renee, a ten Leoander zabije i mnie i jego. To takie przytłaczające.

< Renu? 👐 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz