- Dlaczego do weterynarza? – mruknęła, robiąc jeden krok w bok. Akurat na tą zepsutą kostkę, bo zdusiła w sobie krzyk bólu. Wciągnęła głęboko powietrze, kuśtykając troszkę wolniej.
- Bo każda kobieta to suka, znam życie – odpowiedziałem po chwili. Zawsze mnie jakaś wykorzystywała, choć w sumie ja robiłem to częściej. Ewentualnie plaża, bo każdy ma do niej dostęp i w ogóle. Czasami biorą za to hajs, te plaże – taki tam angielski żarcik poziom Zacharie. Czyli upośledzonego dziecka, Boże, czy ty to widzisz, czemu nie grzmisz.
- Jesteś takim męskim feministą? – uśmiechnęła się lekko, sarkastycznie. No, już ją lubię, tak trochę. Ale ona mnie po jakimś czasie znienawidzi, wystarczy jakiś tydzień.
- Być może – wzruszyłem ramionami – Ale zakończmy już to, właśnie sobie przypomniałem, że nie cierpię ludzi. Psujesz mi charakter, tak jakby. Więc daj się odprowadzić do szpitala, później skoczymy na kebaba czy cokolwiek, żeby mi się ta sytuacja wpasowała
- Jesteś dziwny, i pewnie wyznajesz samowystarczalność. Wolisz dłoń czy ogóra? – prychnęła, jednak słabiej. Wykańcza się nam panienka, co? Przez tą szramę na czole to wygląda jak cygańska podróba Harrego Portiera.
- MMMOŻLIWE, choć tobie polecałbym kabaczki – wskazałem na nią palcem.
- Zaraz wepchnę ci tego kija do gardła, przestań do mnie mówić – różowo włosa zamachała mi swoją laską Mojżesza przed nosem, o mało co nie wydłubując oka. Wierzchem dłoni odepchnąłem go od siebie, zagryzając dolną wargę. Zrobiło mi się smutno.
- Spokojnie, okresu tylko nie dostań, bo całkowicie się wykrwawisz – wyszczerzyłem się, łapiąc ją pod rękę – Jakoś mi tak miło w twoim towarzystwie, póki nie umarłaś, stwierdzam, że jesteś spoko. Dlatego cię odratuję. Chodźmy do tego weterynarza, no.
< Elentia? 👌 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz