- Jeśli będziesz tak mówił, zacznę się robić zazdrosny - mruknąłem i wtuliłem się w jego koszulkę. Poruszyłem się niekomfortowo i wczepiłem palce w materiał. Westchnąłem cicho i znów cmoknąłem go w usta. - Nie lubię być zazdrosny.
Odsunąłem się od niego nieznacznie i podrapałem po głowie. Co powinienem teraz zrobić? Nie bardzo planowałem się tak do kogoś zbliżać, a tym bardziej zakochiwać bez pamięci. Usiadłem w salonie na kanapie i podciągnąłem nogi pod brodę, obejmując je. Schowałem twarz w dłoniach i westchnąłem głośno.
- Czym my tak w ogóle jesteśmy, Cole? Niby zwracamy się do siebie jak stare małżeństwo, ale tak naprawdę tylko się całujemy. Nigdy w życiu nie miałem takiej sytuacji. Pożal się Boże, mam tylko siedemnaście lat i nic nie wiem o życiu - wydusiłem załamany. Te wszystkie uczucia zaczynają mnie przytłaczać. Spojrzałem na niego załamanym wzrokiem i przytuliłem się do poduszki leżącej obok. Cisza zaczęła się niemiłosiernie dłużyć, a ja już powoli traciłem nadzieję na odpowiedź. - Wiesz co, nie kłopocz się to i tak pewnie nic nie znaczy, a moje dziwne i niewyjaśnione uczucia do ciebie nawet się nie liczą,
<Cole?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz