- Zbieraj się! - krzyknąłem jeszcze do Cole'a i w końcu złapałem czworonoga za ogon. - Przepraszam, Alex, ale musimy się zbierać. Kupię ci jakąś zajebistą karmę, albo powiem dziadkowi, żeby dał ci rybę - szepnąłem do niego przepraszająco i schowałem do czarnego nosidła. Chwilę później Cole dołączył do mnie z walizką, widać było, że poddenerwowany. Uśmiechnąłem się pocieszająco i wstałem by objąć jego szyję rękoma i złączyć nasze usta. - Będzie dobrze, obiecuję - mruknąłem i przytuliłem się do niego. Blondyn wypuścił rozdygotany oddech i uśmiechnął się lekko. Odwzajemniłem uśmiech i wsunąłem buty na stopy i odziałem się w grubą bluzę. Kiedy znów spojrzałem na chłopaka, który zrobił to samo i czekał na mnie przy drzwiach. Wziąłem swoje bagaże i podreptałem przez drzwi. - Prąd wyłączony? - zapytałem.
- Yup - mruknął i zamknął drzwi na klucz. Uśmiechnąłem się i złapałem go za dłoń, prowadząc na pomost. Kiedy już na niego weszliśmy, z małym oporem, przez który musiałem zakryć mu oczy dłonią, co z resztą też nie pomogło. Siłą wpakowałem go na pokład i podreptałem po pokładzie.
- No chodź - szepnąłem zachęcająco i pociągnąłem go za dłoń pod pokład. Kiedy już się tam znaleźliśmy popchnąłem go na kanapę, bu usiąść na nim okrakiem i złączyć nasze usta. - Będzie dobrze.
<Cole?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz