Po raz kolejny przetarłem zmęczone oko i spałaszowałem danie, słysząc jak coraz bardziej burczy mi w brzuchu. Brudny talerz odstawiłem do zlewu, by chwilę później go umyć. Odwróciłem się z uśmiechem i podcuągnąłem się, by usiąść na blacie. Roześmiany Cole podszedł do mnie i położył dłonie na moich. Spojrzał na mnie uśmiechnięty.
- No co? - mruknałem i odwróciłem wzrok.
- Nic, tylko jesteś tak mały, że twoje stopy nie sięgają podłogi. Mój mały krasnoludek - mruknął roześmiany i cmoknął mnie w czoło. Wysunąłem dolną wargę niezadowolony i sam złaczyłem nasze usta.
- Niedługo płyniemy - wymamrotałem i zsunąłem się z blatu, wbijajac sobie szewek od spodni w tyłek. Wykrzywiłem się w niezadowolonym grymasie i szybko poprawiłem materiał. - Nic ale to nic nie widziałeś - syknąłem i poszedłem się przebrać. Szybko wyciągnąłem czyste ubranie i spakowałem pidżamę do torby. Rozczesałem włosy, dlatego zrobiło się z nich napuszone siano i zszedłem na dół zadowolony.
<Cole?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz