- Mówisz, że będziesz używał mojego tyłka jako waluty targowej? - mruknąłem, całkowicie odsówając się od szafki. - Patrz tu, na moje usta. Nie. Zgadzam. Się - powiedziałem wyraźnie i wyszedłem z kuchni, wyrywając opakowanie ciastek Cole'owi z ręki. Uśmiechnąłem się sam do siebie i runąłem na kanapę. Blondyn ze zwycięskim uśmiechem na twarzy usiadł obok mnie i zgarnął kilka ciastek w dłoń. - Nie szczerz się tak. Wierz mi, dziadek cię wręcz zniszczy, jak tylko przekroczysz próg jego domu - mruknąłem i oparłem głowę o jego ramię.
- Nie martw się, wiem jak się bronić - zaśmiała się, a ja posłałem mu mordercze spojrzenie.
- Dotknij mojego dziadka, a nigdy więcej mnie nie zobaczysz - warknąłem wkurzony. Wsadziłem ciastko do ust i zacząłem przeżuwać, wpatrując się w świecący telewizor. Chwilę później przeniosłem jednak wzrok na zegarek na ścianie. - Długo nam to zajęło - mruknąłem cicho, widząc za dziesięć jedenastą na zegarku. Westchnąłem cicho i zamknąłem oczy zmęczony.
- Zo zajęło? - zapytał, ale kiedy sam spojrzał na okrągłą tarczę zegara, zrozumiał o co mi chodziło. - Zmęczony? Idź się położyć - westchnął i wpakował ostatnie ciacho do ust. Spojrzałem na niego błagalnie i pociągnąłem za dłoń.
- Chodź ze mną - jęknąłem i znów ułożyłem się twardym ramieniu.
<Cole?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz