7.12.16

Od Renesmee - Cd. Zacharie

-Leo, głęboki wdech- rozkazałam bratu. Dobrze znałam tę minę... Białowłosy przymknął oczy, po czym wziął wdech. Spojrzałam na szyję Rena, gdzie zawsze znajdowała się jego biała obroża. Jednak ta była inna... Była czarna ze srebrnymi ćwiekami i miała zawieszkę w kształcie strzykawki. -Co to za obroża?- zadałam pytanie, lekko zła patrząc w stronę Leoandra. Ten tylko na mnie spojrzał, w jego oczach widziałam rozbawienie.
-Zgubił- odpowiedział. Mhm... Zamknęłam na chwilę oczy, by po chwili je otworzyć. Teraz widziałam duszę każdej osoby w pomieszczeniu, w tym Rena i brata.
-Okłamujesz mnie- odpowiedziałam, znowu mrugając oczami, by powrócić do normalnego wzroku.
-To ja może pójdę poszukać lekarza- usłyszałam głos rudowłosego, jednak nie zwracałam na niego teraz uwagi.
-Powiedz prawdę- nakazałam bratu. On tylko przeklął pod nosem. -Więc?- ponagliłam go. Westchnął, przeczesując swoje białe jak śnieg włosy, które-swoją drogą-powinien trochę przyciąć.
-Z tą swoją białą obróżką wyglądał jak suczka. I tak go każdy przestrzegał, jako miłą i towarzyską sunię. Teraz natomiast wygląda jak prawdziwy samiec alfa- wytłumaczył mi. Odetchnęłam głęboko.
-Skoro tak...- skomentowałam. Podniosłam Rena na wysokość mojej głowy, po czym dokładnie mu się przyjrzałam. W sumie ta obroża nie jest taka zła... I nawet mu pasuje. Uśmiechnęłam się, po czym przytuliłam psa, uważając na ćwieki, żeby się nie ukłuć. -Mój Ren- wyszeptałam. Szpic jakby na potwierdzenie tych słów polizał mnie po policzku. W pewnym momencie wrócił do Zacharie.
-Już skończyliście? I fajnie- skomentował, pierwszy kierując się w stronę wyjścia ze szpitala. Kątem oka zauważyłam, jak Leo ściska pięści. Złapałam go za rękę, przez co się do mnie odwrócił. Pokiwałam przecząco głową, Leoander tylko westchnął. Ruszyliśmy za rudowłosym. Doszliśmy na parking samochodowy.
Podeszłam do tylnych drzwi czarnego forda i czekałam, aż Leo łaskawie otworzy samochód, tymi swoimi "magicznymi" kluczykami. W końcu mogłam spokojnie wsiąść do samochodu. Gdy wygodnie już usadowiłam się na siedzeniu, pochyliłam się do przodu między przednimi fotelami i zabrałam gniotka, który leżał akurat na wprost mnie.


<Zacharie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz