7.12.16

Od Yaotzina cd Collina

- Naprawdę sądzisz, że będę w stanie zasnąć ze świadomością, że to ja to tobie robię? - zaśmiałem się gorzko. Nie okłamujmy się, ale takie myślenie nie ma sensu. Koniec w końcu jestem tego sprawcą, a co za tym idzie, boję się zasnąć, kiedy wiem, że coś takiego znów może się stać. Spojrzałem na niego spode łba i wbiłem paznokcie w jego rękę, ukazując swój własny protest. - Nie pójdę spać, jeśli ty masz cierpieć. Boże, gdybym poszedł to tej jebanej szkoły, to nic by się nie stało - warknąłem na samego siebie i pociągnąłem za włosy. Szybko zerwałem się z miejsca, przypadkiem zrywając kołdrę także z Cole'a i zacząłem chodzić po pokoju wkurzony na samego siebie.
-Złość piękności szkodzi - Cole zaśmiał się cicho. Wkurzony posłałem mu piorunujące spojrzenie, powstrzymując się od strzelenia mu z liścia.
- Czy ty możesz pomyśleć o sobie? - warknąłem. - Powoduję u ciebie jakieś powalone koszmary i nie mogę tego nawet kontrolować. Kiedy próbuję cię obudzić, ty nie reagujesz, jakby ktoś cię zamordował, tylko drgasz jak człowiek z padaczką. Budzisz się bez wyjaśnienia, by do jasnej cholery zachowujesz się jak gdyby nigdy nic! - krzyknąłem i zacząłem liczyć od stu w dół, by się uspokoić. Jednak to wszystko na nic. Jęknąłem z bezradności i zgarnąłem wchodzącego właśnie do pokoju kota. - Wracam do domu, puki nie nauczę się kontrolować tego gówna - warknąłem i tak po prostu wyszedłem, zapominając o torbie z własnymi rzeczami. Nie będę żył pod jednym dachem z osobą, którą kocham i jednocześnie mogę zabić, kontrolując jego własne czyny jeśli bym chciał. Nie zdałem sobie nawet sprawy kiedy stałem na własnym korytarzu z białym futrzakiem kręcącym się pomiędzy moimi nogami. Załamany osunąłem się w dół po zamkniętych drzwiach. Więcej nie hamowałem wodospadu łez bezradności, tylko objąłem nogi ramionami i wyliczałem swoje życiowe błędy tuż przy drzwiach wejściowych.

<Cole? Drama time>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz