Patrzę na chłopaka, który raz po raz zamienia się w rozmazaną, kolorową plamę. Wzdycham cicho i dwoma palcami masuję skroń, która zaczyna pulsować.
- Tylko by spróbował.. – mówię cicho i omijam go, nadal kierując się w stronę miasta. Chcę tam jak najszybciej dotrzeć i zająć się kostką, która tak bardzo uprzykrza mi wędrówkę.
- A ty gdzie? – słyszę za sobą donośny głos rudowłosego.
- Wiesz, jest wiele odpowiedzi na to pytanie. – odpowiadam, unosząc lekko brwi. Zapomniałam o ranie na czole, która w tym momencie o sobie przypomina. Syczę cicho, czując szczypanie i trochę przyspieszam.
[ Zacharie? Taki tasiemiec, lmao ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz