3.12.16

Od Collina cd Yaotzina

Gdy wszedłem do sklepu, Lucas jedynie spytał się, kim jest ów chłopak. Odpowiedziałem tylko, że przyjacielem i więcej pytań nie zadał. Nie chciałem, aby wracał do siebie, ale nie będę go zatrzymywać siłą, prawda? Jedynie mogłem czekać na koniec pracy. Miałem jednak cichą nadzieję, że zmieni zdanie, ale wyglądał, jakby mówił poważnie. Ech... trudno.
Ale może marzenia się spełniają? Nawet takie z pierwszego dnia? Ogromnie się zdziwiłem otwierając drzwi, gdy nagle z tyłu poczułem czyjąś obecność. Był to Yao, który trzymał parę rzeczy, a kot jak wierny pies szedł za nim. Uśmiechnąłem się radośnie wpuszczając chłopaka pierwszego do środka. Położył swoje rzeczy przy ścianie i zdjął buty z bluzą. Jak widzę ubrał swoje rzeczy. Kot wbiegł do środka za nim zamknąłem drzwi. Tak się ucieszyłem jego przybyciem, że zmienił zdanie, że prawie zapomniałem o futrzaku, który wskoczył na kanapę i się położył, grzejąc sobie miejsce.
- Czyli jednak zmieniłeś zdanie? - także ściągnąłem buty i kurtkę, a kluczyki położyłem na biurku. Chłopak jedynie skinął głową. Gdy spojrzałem na zegar, jak zawsze wybiła godzina po ósmej, mniej więcej wpół do dziewiątej. Oświadczyłem Yao, że idę się myć. Wziąłem dolną część piżamy i wszedłem do łazienki. Siedziałem tam z dziesięć czy piętnaście minut. Yao siedział w kuchni pijąc herbatę. Stanąłem w progu przyglądając mu się chwilę, a dokładnie na jego usta. Zauważyłem, że on także mi się przyglądał, jednak nieco niżej, przez co jego policzki się lekko zarumieniły i wrócił do herbaty. Zaśmiałem się cicho i usiadłem obok niego biorąc w dłonie swoją. - I jak balet? - zapytałem.
- Dobrze – powiedział spokojnym i nieco cichym głosem. - Chociaż nauczycielka wydaje się być podejrzanie miłą – podzielił się ze mną swoimi postrzeżeniami. Ponownie się zaśmiałem. Przy nim nie potrafiłem się przestać uśmiechać, radował mnie samym byciem przy mnie.
- Jest coś w typie maga, więc nie zdziw się, jak obok niej jakieś przedmioty będą latać czy coś – poradziłem. - A inni?
- Jak mówiłeś, byli bardzo mili – skinąłem głową.
Chwilę tak siedzieliśmy rozmawiając o balecie, nowej szkole, trochę o kocie, nawet zeszliśmy na temat mojej pięknej pracy. Yao mówił o niej nieco rozbawiony, a ja miałem chęć zapaść się pod ziemię. Ale nie potrafiłem i też po części nie chciałem. Po wypiciu herbat była godzina dziewiąta, co mnie w sumie dobiło. Chciałbym z nim spędzić więcej czasu, ale za godzinę sam się zrobię senny.
- Zostajesz na noc? - zapytałem siadając na kanapie. Chłopak usiadł obok mnie, a ja go do siebie przytuliłem.

<Yao? takie byle jakie...>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz