Wybrałem się do lasu poza obrzeżami miasta. Nie wiem czemu, ale instynkt po prostu kazał mi tam pójść. Lub znowu boli mnie łeb, zemdleję i obudzę się koło klubu ze striptizem. Na sto procent tak będzie, chociaż ostatnim razem znalazłem się koło spożywczaka. Kupiłem sobie krakersy. Wracając, przeszedłem już dobre parę kilometrów. Jakieś brzozy się na mnie patrzyły, coś przebiegło mi przed nosem. Nie no spoko. Przyspieszyłem tempa, znacznie zbaczając z dróżki. Szła ona w górę, na polanę, z której widać było panoramę miasta. Sięgnąłem po komórkę, chcąc sprawdzić wiadomości.
I wtedy zaatakowało mnie drzewo. Albo jakaś inna deska. Nie, chwila. Czuć różowy zapach włosów. Czyli trafiłem, że to decha. Kobieta się tu pałęta. Ewentualnie gej.
- Nah, wiesz, że mój tyłek już dawno skończył związek z ziemią!? Wystarczająco już ją poznał i stwierdził, że to szmata – warknąłem, lustrując obcą wzrokiem.
- K-Który dzisiaj dzień? – wymamrotała, operując swoją kostkę. Kolejna poturbowana? Co tak dużo mafii tutaj, lać się chcą tylko po mordach.
Z westchnięciem podwinąłem skarpetki i przeczytałem napis.
- Czwartek – jednak czasami się na coś przydają. Podniosłem się do pionu, wkładając ręce do kieszeni w bluzie – Bawisz się DiCaprio i zgwałcił Cię niedźwiedź?
< ELENTIO? XD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz