- Dobrze? - nie wierzyłem w to. Zacisnąłem ręce na jego plecach trzymając go mocno. Miałem wrażenie, że zaraz i on wpadnie do wody i zacznie tonąc, a ja nie będę mógł nic z tym zrobić. W tej sprawie byłbym bezsilny, a potem bym się zabił, że go nie uratowałem.
- Tak, obiecuje - powiedział.
- A co jeśli jakiś potwór uderzy w statek? Zaczniemy się topić, pójdziemy wszyscy na dno! Boże! Zginiemy! A jeśli ty wpadniesz do wody?! I zginiesz?! Ja chyba umrę! - zacząłem histeryzować, ale się nie szamotałem i nie biegłem w stronę wyjścia. Jednym z powodów było to, że Yao siedział na mnie i mnie trzymał, ale też nie chciałem go tu zostawiać.
- Cole! - krzyknął mi prosto w twarz tak głośno, ze na pewno zwrócił na siebie uwagę wszystkich pasażerów, a jednocześnie ogłuszył mnie na parę chwil. Przynajmniej ja sam się zamknąłem. - Uspokój się - mówił powoli i wyraźnie, abym zrozumiał. Obiema dłońmi trzymał moją wystraszoną twarz. Jedynie mogłem kiwać głową, ale przed oczami miałem nic, jak tylko otwarty ocean.
< Yao?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz