17.12.16

Od Collina CD Yaotzina

Z trudem udało mi się wejść chociażby na podkład, a to tylko dlatego, że dobijała mnie myśl, ze zaraz wyląduje na statku, który zaraz może utonąć. Zamknąłem oczy i to chyba nawet nie pomogło. Nawet nie wiem jakim cudem Yao udało się mnie zaciągnąć do środka. Siłą? Nie pamiętam. W głowie miałem tylko ten strach, że zaraz wpadnę do wody i pójdę na dno. a nim się obejrzałem, byłem w środku, chociaż trwało to długo, bardzo. Może i nawet wieczność. Sam nie wiem na czym usadowiłem swój tyłek, ale gdy poczułem jak ktoś siada na moich kolanach, od razu zrozumiałem, że to Yao. Poczułem jego usta na swoich i ten łagodny głos, który próbował mnie uspokoić.
- Dobrze? - nie wierzyłem w to. Zacisnąłem ręce na jego plecach trzymając go mocno. Miałem wrażenie, że zaraz i on wpadnie do wody i zacznie tonąc, a ja nie będę mógł nic z tym zrobić. W tej sprawie byłbym bezsilny, a potem bym się zabił, że go nie uratowałem.
- Tak, obiecuje - powiedział.
- A co jeśli jakiś potwór uderzy w statek? Zaczniemy się topić, pójdziemy wszyscy na dno! Boże! Zginiemy! A jeśli ty wpadniesz do wody?! I zginiesz?! Ja chyba umrę! - zacząłem histeryzować, ale się nie szamotałem i nie biegłem w stronę wyjścia. Jednym z powodów było to, że Yao siedział na mnie i mnie trzymał, ale też nie chciałem go tu zostawiać.
- Cole! - krzyknął mi prosto w twarz tak głośno, ze na pewno zwrócił na siebie uwagę wszystkich pasażerów, a jednocześnie ogłuszył mnie na parę chwil. Przynajmniej ja sam się zamknąłem. - Uspokój się - mówił powoli i wyraźnie, abym zrozumiał. Obiema dłońmi trzymał moją wystraszoną twarz. Jedynie mogłem kiwać głową, ale przed oczami miałem nic, jak tylko otwarty ocean.
< Yao?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz