- Może - zrobiłem pozę myśliciela. - Jak myślisz, lepiej będziesz smakował jak się upiekę, czy usmażę? - zaśmiałem się. Yao wyglądał na zmęczonego, ale najpierw musi coś zjeść. Dlatego też pociągnąłem go za sobą do kuchni i usadowiłem na krześle całując w usta. Nałożyłem mu trochę obiadu, tak jak sobie. Specjalnie czekałem na jego powrót, ponieważ nie chciałem sam jeść, a potem, żeby i on sam to robił. Wolałem zjeść wspólnie, więc położyłem przed nim talerz z frytkami, schabowym i surówką, a drugą porcję położyłem obok. Wlałem do szklanek soku i usiadłem obok Yao, który właśnie konsumował frytki.
- Podasz sól? - skinąłem głową, po czym mu ją podałem. Chłopak posolił sobie trochę, po czym odstawił solniczkę przed nami.
- I jak? - zapytałem po chwili gdy próbował mięsa z surówką. Najpierw przeżuł, a następnie popił sokiem. Uśmiechnął się do mnie.
- Pyszne - odparł, na co odwzajemniłem uśmiech. - Szybko się połapałeś co gdzie leży - stwierdził po chwili. Wziąłem trochę jedzenia na widelec i wsadziłem go sobie do ust. Rzeczywiście nie gotuje najgorzej, a nawet wręcz przeciwnie. ale do mistrza kucharza mi daleko.
- Nic nie było ukryte - odpowiedziałem. Alexandre nagle wskoczył swojego panu na kolana i zaczął mruczeć. Przednie łapy położył na stół i przyglądał się jego obiadowi. Chwilę tak się patrzył, a potem skierował proszący wzrok na Yao. Ten jak zawsze nie potrafił się powstrzymać, dlatego go pogłaskał i dał posmakować jednego frytka.
- Ale więcej nie dostaniesz - zagroził palcem i wrócił do jedzenia.
- Yao, kiedy płyniemy do Moskwy? Wiesz... chce mieć już za sobą ten rejs - powiedziałem z grymasem na twarzy, niezadowolony faktem, że będę musiał płynąc statkiem. Znowu...
< Yao?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz