10.12.16

Od Celaeny

    Kolejny zamach mieczem upstrzonym pojedynczymi rysami i krwią stwora był ostatnim. Pozbawił życia wywernę, stanowiącą zagrożenie dla wielu ludzi. Głowa potwora upadła na kamienną podłogę z cichym mlaśnięciem, a opancerzone ciało wydało z siebie głuchy łoskot. 
    Odgarnęłam włosy z oczu, upinając je w luźny warkocz. Jednym ruchem zmyłam posokę z ostrza, po czym wsadziłam je do pochwy. Miecz był już wysłużony - klinga nie połyskiwała jak dawniej, a część wykonana ze stygijskiego żelaza traciła ostrość. Mimo to nie mogłam znaleźć w sobie chęci na wyrzucenie mojego wiernego kompana. Czarna Gwiazda pomogła mi w wielu bójkach, i dzięki niej zawsze uchodziłam z życiem. 
   Narzuciłam na siebie kaptur długiego płaszcza i spojrzałam w niebo. Słońce miało się ku zachodowi. Barwiło chmury na odcienie karminu i złota. Nieboskłon również przywdziewał owe barwy. Wiatr był łagodny i chłodny, zwiastował powoli nadchodzące, zimniejsze dni. Drzewa szumiały w akompaniamencie ze strumieniem, biegnącym przez miasto. Źródło brał w Błękitnych Górach, kończył się zaś w morzu, opływającym wyspę. Mogłabym tak stać wieczność. Stać i podziwiać piękno natury. Jednak do dalszej drogi zmusiło mnie ciepło kryształu w mojej dłoni. Miałam go dostarczyć miejscowym alchemikom. Podobno był cennym źródłem witamin i niekiedy ratował przed śmiercią. Jako, że nie miałam nic do roboty, przyjęłam to zlecenie i odwiedziłam podziemne katakumby, zamieszkiwane przez wywerny i stwory im podobne. 
   Mocniejszy wiatr zerwał kaptur z twarzy, wyszarpując przy okazji pojedyncze włosy z warkocza. Z cichym westchnieniem darowałam sobie dalsze próby utrzymania materiału w ryzach. W końcu do miejscówki alchemików było paręnaście metrów. Wyjęłam szlachetny kamień z głębokiej kieszeni płaszcza, przypatrując mu się uważnie. Miał czarny kolor, a mimo to wewnątrz niego skrywała się feeria barw. Cała moja uwaga była skupiona na niezwykłym krysztale. Temu też nie spostrzegłam postaci, wychodzącej zza rogu i bezczelnie na nią wpadłam, o mały włos nie tracąc kamienia.
- Przepraszam, zagapiłam się.. - wymamrotałam, podnosząc wzrok.


[ Ktoooś? ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz