27.11.16

Od Yaotzina - Cd. Collina

Szczęśliwy podskoczyłem w miejscu i zaraz znalazłem się z ramionami na szyi Collina. Yao do cholery, nucz się panować nad tym co robisz, kiedy masz przypływ emocji. Zacząłem chichotać szczęśliwy i jeszcze bardziej wtuliłem się w chłopaka. Szybko jednak zdałem sobie sprawę ze swoich czynów i odskoczyłem od blondyna jak oparzony.
- Izvinite (przepraszam) - mruknąłem i schowałem dłonie w kieszeniach. - Możesz mnie tam zaprowadzić, jak skończymy grać w kręgle? Proszę - speszyłem się lekko i znów spojrzałem w dół.
- Dobra, chodź - zaśmiał się i zaczął iść przed siebie. Szybko go dogoniłem i uczepiłem jak rzep psiego ogona. Kilkanaście minut później weszliśmy do budynku. Przełknąłem głośno ślinę i rozejrzałem się dookoła. Zafascynowany wyglądem pomieszczenia, zgubiłem swojego towarzysza. Przerażony tłumami jakie tu panują, zacząłem histerycznie rozglądać się dookoła.
- Collin? Collin! - krzyknąłem, na skraju cierpliwości. Już miałem zacząć wrzeszczeć jeszcze głośniej, kiedy dwie silne dłonie złapały moje.
- Jestem tu - powiedział i uśmiechnął się lekko. Wypuściłem powietrze z ulgą i przytuliłem go z całej siły. - Jest jedna sprawa... Nie umiem grać w kręgle - wymamrotałem, nie mając ochoty puszczać umięśnionego ciała.

<Cole?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz