27.11.16

Od Collina - Cd. Yaotzina

Kot zeskoczył z moich kolan, a wszedł na nogi swego właściciela, który zaczął opowiadać o lekcji baletu. Nigdy bym się nie domyślił, ale w pewnym sensie go rozumiałem. Ludzie cię nie szanują przez to, co robisz. Dlatego chcesz pozostać anonimowy. Ze mną jest podobnie, tyle, że mi nie zależy na anonimowości. Dlaczego? Bo zawsze mam tą skrytą nadzieję, że może uda mi się znaleźć kogoś, z kim będę mógł porozmawiać.
Chłopak nagle zaczął uderzać głową w stół.
- Co jest? - zapytałem zdziwiony, ale on nie nic odpowiedział, jedynie pokręcił głową i kontynuował swoją czynność. Uderzył tak mocniej z siedem razy, aż nie wstałem i nie podszedłem do niego. Poczochrałem go po włosach, na co on zareagował natychmiast.
- Mówiłem, żebyś nie dotykał - warknął, na co się uśmiechnąłem.
- Wiem - byłem tego świadom. Chciałem tylko, aby przestał uderzać o stół, a to pomogło. Uśmiechnąłem się do niego ciepło, a gdy zrozumiał to, co chciałem uczynić, sam się delikatnie uśmiechnął, ale tylko na dwie sekundy. Dalej nad nim stałem wpatrując się w jego buźkę, aż na jego twarzy pojawił się rumieniec i odwrócił wzrok. Zaśmiałem się cicho. Tak łatwo go było zawstydzić. To takie słodkie! - Za nim uderzyłem w słup, chciałem się ciebie zapytać, czy masz ochotę pójść na kręgle, albo coś takiego - zaproponowałem, tym samym kończąc swoją wypowiedź, którą uniemożliwił mi dokończenie zwykły słup. One powinny być zakazane na drodze! one szkodzą ludziom! Już wolałbym iść z latarkę, ale mieć pewność, że nie uderzę w te metalowe przedmioty. Chłopak chwilę milczał zastanawiając się nad propozycją, aż w końcu skinął głową.
Ubrał buty i po chwili mogliśmy wyjść z domu, zostawiając kota samego. Pogoda się nie zmieniła, nie licząc tego, że zrobiło się już nieco zimniej, a za parę godzin zrobi się ciemniej.
- Skoro mówisz, że chodziłeś na balet, może teraz też chcesz? - lekko go szturchnąłem łokciem. - W tym mieście jest chyba jedna taka szkoła i uwierz mi, nie byłbyś tam jedynym chłopakiem - stwierdziłem przypominając sobie spotkanie z cała pokaźną grupką mężczyzn w tak zwanych rajtuzach. Byli całkiem mili, chociaż można było dostrzec z łatwością, że odtają od reszty. Co zabawniejsze, raz byłem świadkiem, jak siebie nawzajem bronili. Mnie może nigdy nie pociągał balet, ale jakoś nie wyobrażam siebie śmiejącego się z takich ludzi. Skoro ja jestem gejem, to dlaczego mam się śmiać z takich rzeczy?
< Yao?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz