23.11.16

Od Nathaniela - Cd. Celaeny

Z lekkim jękiem stawiłem pierwsze kroki. Moja towarzyszka wytrwale mi w tym pomagała, dodając w pewien sposób sił. Nagle moją uwagę przyciągnął odgłos kroków, odbijający się echem w pustym korytarzu. Ktoś nieubłaganie zbliżał się w naszą stronę.
- Tędy... - usłyszałem cichy szept dziewczyny, wskazującej na sporych rozmiarów kanał wentylacyjny. Zebrawszy resztki sił, pociągnąłem za metalową kratkę, torując nam wejście. Z trudem wpełzłem do tunelu. Był szeroki, lecz bardzo niski, więc musieliśmy czołgać się po metalowej posadce. Rana mocno dawała się we znaki, jednak ja ignorowałem palący ból. W końcu udało nam się dotrzeć do drugiego wyjścia. Niestety, to znajdowało się wysoko pod sufitem pomieszczenia. Spojrzeliśmy w dół, a nasz wzrok spoczął na zapłakanej blondynce, siedzącej na środku pokoju. Ubrana w skąpe ubrania, praktycznie samą bieliznę, przywiązana była do krzesła. Bez dłuższego zastanowienia wyważyłem kraty i runąłem w dół. Runąłem, gdyż o precyzyjnym i dobrze zaplanowanym zeskoku nie było tu mowy. Z cichym syknięciem bólu wstałem z ziemi, starając się przy tym otrzepać. Celaena zgrabnie wylądowała na obu nogach.
- Tak to się robi - powiedziała, patrząc na mnie z satysfakcją.
- Nie dobijaj mnie, okej? Gdybyś była postrzelona też stałabyś się łamagą! - burknąłem obrażony.
Dopiero teraz zwróciłem uwagę na wcześniej wspomnianą blondynkę, która patrzyła na nas z przerażeniem, lecz także promyczkiem nadziei w oczach.
- Kim jesteście...? - wyszeptała zbielałymi wargami.
- Teraz to nie istotne. Ważne, co ty tu robisz... I co to za miejsce? - padło pytanie z ust mojej wspólniczki.
Dziewczyna spuściła głowę w dół, a po jej policzkach ponownie popłynęły łzy. Milczała. Celaena już chciała coś powiedzieć, ale po jej wyrazie twarzy można było dostrzec, iż nie miało to być nic miłego, toteż szybko zatrzymałem ją gestem ręki. Podszedłem do blondynki, przykucnąwszy przy niej. Oswobodziłem ją ze sznurów, a następnie delikatnie spojrzałem jej w oczy.
- Spokojnie. Jesteśmy przyjaciółmi. Chcemy pomóc. My także musimy się stąd wydostać, ale nie wiemy jak walczyć. Opowiedz nam, jak to było - powiedziałem łagodnym głosem, co najwyraźniej korzystnie wpłynęło na jej samopoczucie.
- Dobrze... Mam na imię Megan. Kilka dni temu zostałam porwana... Uwięził mnie tu, bił i... - zawahała się, przez chwilę nie wiedząc, czy kontynuować. - Przeprowadzał na mnie eksperymenty... - dokończyła niemalże niesłyszalnym tonem.
- Kto? Mężczyzna, wysoki brunet? - spytałem.
Megan pokiwała niepewnie głową.
- Z jego rozmów podsłuchałam, że... Handluje ludźmi, a niektórych, którzy obdarzeni są silniejszymi mocami przetrzymuje i, tak jak w moim przypadku, poddaje różnym testom... Tak naprawdę, te "testy" są równoznaczne z "tortury"... - dodała.
Siedziałem w milczeniu, wręcz zszokowany wypowiedzią dziewczyny. Muszę jej pomóc. Tak samo jak Celaenie. Co prawda ona, jak już zdążyłem się przekonać, jest zdecydowanie samowystarczalna, jednak ja z jakiegoś nieznanego mi powodu czuję, że muszę ją chronić. Może to dlatego, że jestem mężczyzną i tego wymaga ode mnie honor? Możliwe...

< Celaena? Wenobrak na dalszą część x'D >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz