24.11.16

Od Collina - Cd. Yaotzina

Jeju... jak ja lubiłem takich zadziornych! Zawsze wydawali mi się bardziej inteligentniejsi niż cała społeczność. Tacy panowie świata, któremu każdy ma się podporządkować. To jest słodkie! Aż nie mogłem od niego oderwać wzroku, gdy odchodził. Nawet gdy pokazał mi środkowy palec nie potrafiłem czuć gniewu do czegoś tak uroczego! Chociaż też było mi przykro, że postanowił odejść nawet bez zdradzenia swojego imienia. Jestem pewien, ze jest równie urocze, co on sam. Ale skoro na wyspę trafił taki ktoś zadziorny i egoistyczny, a jednocześnie prześliczny, to co mam niby zrobić? Ech... Wiedziałem, ze nie odpuszczę, dlatego też gdy tylko przystanął od razu uśmiechnąłem się sam do siebie podbiegając do niego. Zaproponował, że jeśli go oprowadzę po tym nowym miejscu, zdradzi mi swoje imię. Przystanąłem na takową propozycję, bo w tej chwili wydawała mi się najbardziej słuszna. Opowiedziałem mu, że to normalne miasto, takie jak na przykład Londyn czy Moskwa. Domu, sklepy, ulice, samochody... niczym się nie różniło. Oczywiście oznajmiłem mu, że na południu są góry, a we wschodniej części ogromna puszcza, w której łatwo można się zgubić. Pokazałem mu gdzie przeważnie mieszkamy, gdzie znajdują się ważniejsze zakłady, czy większe sklepy... takie podstawowe rzeczy, aby się nie zgubił. Nie chciał bym, aby taki chłopak opuścił to miasto, nawet nie zrażał mnie jego charakter - przecież na początku każdy może być taki. Zatrzymaliśmy się dopiero przed jego domem, chyba. Podał mi jakąś kartkę, na której bł wpisany jakiś adres. Na szczęście nie było to daleko i dobrze, ponieważ szliśmy w milczeniu. Najwidoczniej chłopak nie miał ochoty ze mną rozmawiać, a co jakiś czas mu dalej nawijałem o tym mieście - teraz głownie o plotach. Opowiedziałam mu o agresywnych mafiach, czy jakichś legendach, jak na przykład motor widmo. Nigdy nie sądziłem, ze to by było prawdą, ale na obecną chwilę tylko to trzymało nas w rozmowie - a raczej moim monologu. 
- To już wszystko - uśmiechnąłem się do niego miło, a na jego twarzy ujrzałem pewną irytację. - Ej, a może zamiast imienia, zgodzisz się jutro na wyjście ze mną? Proponuje jakiś spacer, abyś bardziej zapoznał się z miastem. Mogę ci też pokazać to, co będziesz chciał, na przykład jakiś bar, albo salon gier, czy szkoły. Cokolwiek i wszystko - zaproponowałem. Skoro ma mi wydać swoje imię, a potem mam już z nim zapewne nie rozmawiać, to wolałem nie znać jego imienia, a dalej mu gdzieś towarzyszyć, lub po prostu spędzić razem czas. 

<Yaotzine? Zgadzasz się?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz