27.11.16

Od Collina cd Yaotzina

Nie potrafiłem się obudzić. Czułem po prostu jak biała postać zadaje mi ból, a ja nie potrafiłem się obudzić. Słyszałem stłumiony krzyk, który woła moje imię, ale nie mogłem rozpoznać czyj on dokładnie jest. Jedynie widziałem ciemność, zalaną krwią, aż nie usłyszałem wyraźnego krzyku. Nabrałem w powietrze płuca i potrafiłem użyć swej mocy. Wszystko się rozświetliło, jasność aż mnie oślepiła. Mogłem już otworzyć oczy i spojrzeć na sufit zdając sobie sprawę, że to był tylko sen, zły koszmar. Czułem coś mokrego na klatce piersiowej, aż Yao nie podniósł głowy. Zobaczyłem łzy w jego oczach, chociaż nie wiem skąd one się tam wzięły. Wytarłem je dłonią.
- Sam nie jestem pewien - westchnąłem opierając głowę o kanapę. Czułem zmęczenie, a ból jaki odczuwałem we śnie zniknął. Spojrzałem na zegarek wiszący na ścianie. Trzecia w nocy, boje się, że już nie zasnę. Byle by chłopakowi udało się to zrobić, nie chcę, aby chodził zmęczony cały dzień. Ja to sobie nadrobię kawą, która zawsze mi pomaga. - Byłem w jakimś mieście... pamiętam martwego kota, który zaraz wbijał mi pazury ze strachu. Biała postać mnie zabijała, a kot uciekł sobie. Widziałem jeszcze... - próbowałem sobie przypomnieć jakieś szczegóły, ale nie wiele pamiętałem. Nigdy nie potrafiłem zapamiętać swych snów, a koszmarów nigdy nie chciałem. - Ciebie - spojrzałem na Yao, który się dziwił. - Byłeś... martwy - przygryzłem dolną wargę nie wiedząc co zrobić. - Wydłubane oczy, wszędzie krew... - to najlepiej pamiętałem. Gdy widziałem przed oczami te martwe ciało tak pięknej osóbki, a potem widziałem jego łzy, czułem ukłucie w sercu. Czułem się za niego odpowiedzialny, miało mu się nic nie stać, a przeze mnie płaczę. Sam zamknąłem oczy, po czym przysunąłem jego twarz do swojej klatki piersiowej. Chciałem poczuć, że jednak jest, żyje, oddycha, nigdzie nie ma krwi. Gdy spojrzałem na krzesło, zobaczyłem kota. On też żył, nie był we krwi, a co ważniejsze, był obok i nie uciekł. Dopiero teraz sobie zdałem sprawę, że śnił mi się ten kociak, Alexandre, który spał sobie słodko na krześle, gdy ja próbowałem uspokoić Yao. Podniosłem jego podróbek do góry i posłałem mu ciepły uśmiech. Wytarłem ponownie jego łzy z policzków i przyłożyłem swoje czoło do jego. Zamknąłem oczy, bo miałem chęć na sen, ale wiem, że teraz nie zasnę. - Dlaczego płaczesz? - zapytałem tuląc go jeszcze mocniej.
< Yao?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz