26.11.16

Od Collina - Cd. Yaotzina

Zaśmiałem się cicho pod nosem, po czym stanąłem obok niego i razem wyszliśmy. Zmierzył mnie tylko tym swoim wzrokiem zabójcy, jakby po części żałował, że to robi, ale jednak druga strona go do tego zmuszała. Wyszliśmy z budynku, po czym zaczęliśmy się kierować chodnikiem w przypadkową stronę. Wiał lekki wiatr, który muskał mnie przyjemnie zimnym powietrzem. Słońce dawało niewyraźne promienie, przez warstwę chmur, które częściowo zakrywały żółta kulę.
- Masz ochotę się gdzieś wybrać? Czy idziemy do paru? - zapytałem spoglądając na niego kątem oka, aby tez przypadkiem nie wpaść na jakiś słup. Już parę razy tak było. Niby wszystko normalnie, ma być pięknie, aż nagle się zagapię na kogoś, albo na coś i głowa obolała, bo uderzyłem w lampę. Co zabawniejsze, zawsze pojawiają się na mojej drodze, gdy nie patrzę. A gdy obserwuje ją, zero, nic, pustka. 
- Wolę park. I tak nie znam tego miasta - wzruszył obojętnie ramionami. Chwilę się zastanawiałem gdzie mogę się wybrać z nim po spacerze. Na pewno miejsce, gdzie nie będzie dużo ludzi. Normalnie bym się wybrał do lasu, ale nie jestem pewien, jakby to odebrał chłopak, tak więc postanowiłem to zostawić na później. Może sam na coś wpadnie? 
Ruszyliśmy w tamtym kierunku, a ludzie nas wymijali. to pewnie wyglądało tak, jakbyśmy my byli tutaj najważniejsi i nikt nie chciał na nas wpaść, a w rzeczywistości ludzie mnie znali i zapewne nawet nie chcieli się wdawać w rozmowy, a nawet odezwać się zwykłym "przepraszam" czy czymś takim. Dalej nie jestem pewien dlaczego tak wszyscy na mnie reagują, ale trudno. W tej chwili mam szansę kogoś poznać, więc po co zamącać sobie głowę niepotrzebnymi sprawami?
- Jak się nazywa twój kot? - zapytałem z ciekawostki. Wysłał mi swoje spojrzenie, na które zareagowałem uśmiechem. Chwilę milczał, aż cicho pod nosem odparł, że Alexandre. - Ja kiedyś pomagałem w schronisku. Było tam wiele psów i kotów. Straszne słodziaki - westchnąłem na to wspomnienie. - Ale gdy przypadkiem używałem mocy, większość uciekała - dodałem. Chłopak jedynie skinął głową i cicho przytaknął, bez żadnych słów. - A ty jaką masz moc, prócz zmiany w demona? - zapytałem, a on wyglądał jakby chciał mnie zabić. Ale na środku miasta chyba mu nie wypada, prawda? Sam nie wiem co sobie w tej chwili myślał, ale jego mina była strasznie słodka. Milczał przez chwilę.
- Po co chcesz wiedzieć? - warknął ponownie kierując wzrok przed siebie. Chwilę myślałem, aż wzruszyłem ramionami mówiąc mu, że czysta ciekawość. No i że chcę go chodź odrobinę poznać. - Skoro już musisz wiedzieć, to panuje nad umysłami i zwierzętami - fuknął, na co skinąłem głową.
- Pewnie świetnie się przydaje do walki - stwierdziłem.

<Yaotzine?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz