25.11.16

Od Collina - Cd. Yaotzina

Okropnie się cieszyłem, że zgodził się spotkać. Nawet jak jest egoistycznym gburem, to jednak jest uroczy. A tym bardziej, gdy się denerwuje, jak wtedy, gdy złapał mnie za nadgarstek każąc mi się więcej nie dotykać. Ze zmarszczonym czołem wygląd słodko, a głos tylko dodałam mu tego wdzięku. Ta... jestem pierdol*ięty najłagodniej mówiąc. A co do następnego razu... Skoro może go już nie być, mam zamiar z nim teraz spędzić jak najwięcej czasu i jak najlepiej.
Gdy przekroczyłem próg domu zamykając tym samym drzwi, zacząłem rozglądać się po jego mieszkaniu. Bł prawie że taki sam, jak mój na początku przyjazdu do tego miejsca. Wydaje mi się, że każdemu nowemu dają takie mieszkanko, a potem jeśli coś zarobi, ma możliwość kupna lepszego. Tak jak ja, mam dwa razy taki dom i wygodniejsze łózko. Zawsze marudziłem na te stare, czyli na te, które ma chłopak. Zdjąłem buty i wszedłem do salonu, gdzie siedział naburmuszony chłopak. Miałem ochotę zajść z tyłu krzesła i go znowu poczochrać po włosach, ale miałem świadomość, że za to może mnie wykopać za drzwi. A jak na razie chce spróbować z nim porozmawia - już nie mówię o poznaniu niego, wystarczy mi tylko zwykła rozmowa. Na jego kolanach siedział kot, chłopak drapał go za uchem, a on mruczał. W tej chwili nie wyglądał na takiego ponuraka jak wcześniej, aż nie podniósł na mnie morderczego wzroku. Ja jedynie to zignorowałem siadając na jakimś wolnym miejscu.
- Jak ci się podoba miasto? - zacząłem pierwszy lepszy temat, aby nie pytać o jego osobowość. Wątpiłem, żebym się czegokolwiek dowiedział. - Jak chcesz, mogę cię później zaprowadzić tam, gdzie chcesz. Jest tu wiele ciekawym miejsc - powtórzyłem propozycję ze wczoraj.

<Yaotzine? Jeszcze nwm jak pisać z tb>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz