Odpięłam w końcu jej stanik, jednak go nie zdjęłam. Chciałam jeszcze 
chwilę poczekać. Zamiast tego wpiłam się w jej usta, biorąc jedną jej 
nogę w górę, by oplotła nią moje biodra, a swoją przekładając nad jej 
drugą. Próbowałam się w ten sposób ocierać o jej kobiecość, jednak... 
sama nie wiedziałam, czy tak miało być. Nasze języki tańczyły, a ja 
przeniosłam moje dłonie pod jej spodnie. Macałam ją po pośladkach, co 
jakiś czas jedno, czy dwa ściskając. Wtedy też wzdychała mi prosto w 
usta, a ja się tylko bardziej podniecałam. Gdy się oderwałyśmy od 
siebie, szybko ściągnęłam z siebie swoją bluzkę, rzucając ją gdzieś na 
podłogę, po czym wróciłam do jej słodkich ust. 
Vivienne
 przyciągnęła mnie do siebie, jakby prosząc, by nigdzie nie oddzielały 
nas przestrzenie. Nasze biusty ocierały się o siebie, gdy delikatnie 
posuwałam się w górę i w dół. Przez to też w końcu spadł jej stanik. 
Jednym ruchem palców zsunęłam spodnie z jej bioder, a całkowicie z jej 
tyłka. Powróciłam do ugniatania go, ciesząc się dotykiem na jej 
jaśniutkiej skórze. Po raz kolejny tego dnia odkleiłyśmy się od siebie, 
tworząc cienką stróżkę naszej śliny, która po naszych dwóch głębszych 
wdechach zniknęła. Skorzystałam z tej chwili i po dopięciu guzika moich 
dżinsów, zsunęłam je na dół, ukazując białe koronkowe majtki. Zaraz po 
tym powróciłam do warg czarnowłosej, zdążając tylko zdjąć jej spodnie z 
jej kobiecości. Kątek oka zobaczyłam czarny kolor, jednak nie zważałam 
na inne dodatki. Po przyklejeniu się do niej lewą dłoń zatrzymałam na 
jej pośladku, jednak prawą przeniosłam na przód, delikatnie masując ją 
tam na dole. Jakby robiła to odruchowo, podniosła swoje nogi w górę. 
Przeszkodziłam jej jednak częściowo, dociskając do niej swoje zgięte 
kolano. Westchnęła znowu w moje usta, a ja przesunęłam palce w górę, 
wkładając je pod jej miłe w dotyku majtki. Serio, aż się zaśmiałam w jej
 wargi. Jednak po chwili już się nie całowałyśmy. Przeniosłam usta na 
jej szyje. Składając na niej nie tylko delikatne pocałunki, lecz także 
robiąc jedną, czy dwie malinki, dłoń za to przesunęłam w dół, drażniąc 
palcami jej łechtaczkę. Robiłam to dosyć wolno, ale 
czuciowo.
 Od tamtego czasu słyszałam tylko głośniejsze oddychanie czarnookiej. 
Nie chciałam wkładać palca do środka, a przynajmniej nie teraz. 
Przyspieszyłam trochę swoje ruchy, katem oka patrząc na reakcję 
Vivienne.
- 
K-kamille...
 - usłyszałam w pewnym momencie jej głos. Czyżby była blisko...? 
Uśmiechnęłam się, liżąc jej szyję, od której nawet się nie odrywałam. I 
wtedy stało się coś, czego strasznie nie chciałam. Na dźwięk dzwonka do 
drzwi, momentalnie wszystkie moje ruchy zamarły, a ja sama podniosłam 
głowę w górę. Po ponownym jego rozbrzmieniu przeklęłam pod nosem. W 
takiej chwili? Serio?!
<Vivienne?> 
 
O ja cię pierdziele O.O Na to nie byłam przygotowana, gratki dziewczyny 👌
OdpowiedzUsuń