13.3.17

Od Vivienne cd. Kamille

Ugh... ta dziewczyna działała mi na nerwach i to bardzo. Chciała się stąd wymigać, widać było, że chciała jak najszybciej odejść, ale my się tak łatwo nie damy. Już nie chodziło tylko o to, że nas podsłuchiwała, co było nie tylko niekulturalne, co Snow'a najbardziej wnerwia, ale i także nie mądre z jej strony, co mnie denerwowało, ale chodziło głównie o to, że mogła usłyszeć nasza rozmowę. Jeśli komukolwiek powie o tym co usłyszała, albo ze chcę sprawdzić dokładniejsza śmierć tej dziewczyny, wyda nas, co będzie oznaczał dla nas koniec. A my się tak nie lubimy bawić. Szybko zareagowałam rzucając w nią kamieniami, ostatni zdążyła cudem uniknąć.
- Chyba nie myślisz, że tak szybko stąd odejdziesz - mruknął Snow, który wyjął ręce z kieszeni i zaczął podchodzić do dziewczyny.
- Owszem, myślę tak. Wątpię, abym musiała tu zostać - mimo wszystko zachowała zimną krew, ale wiedziałam, ze kłamie. No dobra, nie byłam tego w stu procentach pewna, ale ona sama się pogrążała. Biegać w lesie? Dobra wymówka, ale nie w tym przypadku. To, że był poniedziałek, rozumiałam. Ale biegać w jeansach? Do tego cała brudna? No dobra, to można wytłumaczyć tym, że się wywaliła, a spodnie usprawiedliwi się wieloma argumentami, ale żaden nie przekona mnie do tego, że dziewczyna poszła tylko "pobiegać".
- Ale jesteś wkurw*ająca - mruknął zaciskając ręce w pięści i sama się zaczęłam do niej zbliżać.
- Ze wzajemnością - ta... na jej nie szczęście nie potrafię uważać z emocjami, nie panuje nad nimi, a ona jest najwidoczniej głupia, że tak się naraża. Byłem coraz bliżej niej, ale chłopak mnie zatrzymał ręką. Dobrze wiedział, ze teraz z łatwością mogłabym ją udusić, a gdyby się opierała, bez problemy połamałabym jej obie rączki. Potem może kark, szybka śmierć, od tak.
- Lepiej jej nie denerwuj - powiedział i nagle chłopak... przestał się ruszać. Zdążył tylko wyciągnąć w jej stronę rękę, gdy nagle... go jakby zmroziło. Spojrzałam zdziwiona na dziewczynę, która dziwnie się uśmiechała usatysfakcjonowana. O nie... od razu zamieniłam się w ducha, dzięki czemu ta dziwna moc na mnie nie działała.
- Wkurw*ająca i do tego nie posłuszna - pokręciłam zdenerwowana głową, po czym ruszyłam w jej stronę. Jeden cios, drugi cios... szybka. Unikała moich ciosów, ale do czasu. Pierwsze trzy nic jej nie zrobiły, ale gdy kucnęła, aby ominąć moją nogę, drugą raptownie dostała w twarz. Porządnie i to wystarczyło, aby leżała na ziemi. Oczywiście była przytomna, tyle, że z jej nosa zaczęła lecieć krew. - Fajnie się będzie później biegać - prychnęła.

<Kamille? Wybacz>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz