15.3.17

Od Kamille CD Vivienne

Popatrzyłam na nią z lekkim strachem w oczach, jednak na twarzy ciągle miałam uśmiech. Niezła siła jak na tak chudą dziewczynę...
- A wiedz, że będzie - odpowiedziałam jej, przykładając palce do nosa. Krew, super. Teraz przydałaby się szybka regeneracja, jaka jest u innych wilkołaków. Szkoda tylko, że moja matka była wróżką! Głupie geny rodzicielskie... Przynajmniej na chwilę obecną muszę się użerać tylko z tą dziewczyną. Nie jestem pewna, czy zamrożenie tego chłopaka było dobrym pomysłem, bo w końcu wydałam, że nie jestem taką sobie zwykłą dziewczyną. Ale dobra, olać to. Teraz trzeba tylko jakoś dostać się do domu, opatrzyć nos i po sprawie. Spróbowałam wstać z ziemi, jednak ta czarnowłosa kopnęła mnie w brzuch. Ledwo się powstrzymałam przed kaszlnięciem. Zostanie siniak... Ale muszę przyznać, nie myślałam, że będzie mogła zadawać mi ciosy w postaci tego duszka. W sumie to jest całkiem ciekawa ta nieznajoma... Popatrzyła na mnie jeszcze chwilkę gniewnym wzrokiem, po czym zaczęła powoli zbliżać się do swojego towarzysza. Skorzystałam z chwili i wyciągnęłam prawą dłoń spod siebie. Skierowałam palce na najbliższy kamień. Spojrzałam na zjawę, jednak ona przyglądała się swojemu chłopakowi. Poruszyłam palcami, po czym kamyczek wzniósł się w górę. Skoro w tej postaci mogła mnie bić, to raczej powinno też dać się ją skrzywdzić. Ruszałam palcami, nadgarstkiem i ogólnie całą ręką tak, jakbym chciała rzucić go siłą woli. Wymierzyłam odpowiedni kąt rzucenia, trochę cofnęłam lewitujący przedmiot, po czym skierowałam go z dużą mocą w stronę zjawy. Gdy kamyk miał już się zderzyć z jej czaszką, to przeleciało na wylot, trafiając białowłosego.
- Serio... - powiedziałam pod nosem, lekko się śmiejąc. Dziewczyna natychmiast zwróciła się w moją stronę, dalej ze zdenerwowanym wzrokiem. Świetnie... Kolejna moc, która została jej pokazana. Tak, dalej tak rób, Kamiś. Tak jest najlepiej. Zaklaskałam sobie dodatkowo w myślach. Duch podleciał w moją stronę.
- Co to było? - spytała. Wyraźnie słyszałam chęć mordu w jej głosie. Musiałam naprawdę mocno ich zdenerwować, siedząc w tych krzakach. Przecież ja nawet nie słyszałam, co oni dokładnie mówili! Siedziałam tam, bo znowu kręciło mi się w głowie... Dobra, może jednak tam troszeczkę podsłuchiwałam, jednak zawroty były silniejsze i koniec końców słyszałam tylko urwane słowa, jak "afera", "śmierci", "kawiarni", "nie tak". W sumie to były chyba jedyne słowa, jakie usłyszałam i jakie pamiętam.
- Niespodzianka - w końcu odpowiedziałam na zadane pytanie dziewczyny. Dodatkowo na końcu jeszcze się uśmiechnęłam, po czym poczułam kolejny ból w okolicach jelit i żołądka.

<Vivienne?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz