5.3.17

Od Vivienne cd. Kamille

Stanęłam w miejscu, w którym Snow próbował znaleźć swoją ofiarę. Dziwiłam się, że mu się nie udało. Tak jakby tajemniczy wilk zniknął, od tak rozpłynął się. Ale jednak to nie była prawda. Gdy stanęłam przed kłodą i patrzyłam się w to jedno miejsce, wilk się pojawił. Patrzyłam na niego, a ona na mnie. Milczałam uważnie mu się przyglądając.
- Wiesz co? - odezwałam się w końcu. - Masz takie same oczy jak ta ładna dziewczyna z kawiarni - kucnęłam uważnie przyglądając się stworzeniu. - Nawet kolor sierści jest podobny do jej włosów - po tych słowach o odczekaniu paru sekund, aby jeszcze trochę mu się przyjrzeć, zniknęłam z tego miejsca.
Ruszyłam tropem wilkołaka. Miałam pilnować, aby nie wpadł do miasta i nie pozabijał przypadkowych ludzi. Nawet jeśli dla mnie to obojętne, to jednak mu to obiecałam. To aj jestem od zabijania, nie on. Snow ma większe, a raczej w ogóle ma poczucie winy, w porównaniu do mnie. A pamiętając jak miesiąc temu nasze interesy źle szły, bo on nie potrafił się na niczym skupić, jak na morderstwach, muszę go powstrzymać. W końcu muszę z czegoś żyć, prawda? A samej trochę ciężej w tej branży, niż się wydaje.
Zdążyłam, za nim wylądował na ulicy. Widziałam jak jego nos zaczyna świrować, od tych milion zapachów. Aby nie wszedł do miasta, stanęłam przed nim w ludzkiej postaci, jednak dalej będąc niematerialna. Spojrzał na mnie, pociągnął nosem, aby poznać mój zapach, a następnie skoczył. Przeleciał przeze mnie na wylot, a ja zaczęłam biec w stronę lasu. Nawet gdy mnie doganiał, nic nie mógł zrobić. A Snow nawet w wilczej postaci nie potrafił sobie odpuścić i był strasznie uparty, tak wiec sprawę miałam jeszcze bardziej ułatwiona. Gdy miałam już pewność, ze jesteśmy daleko od miasta, zamieniłam się w cień i zniknęłam mu z oczu.
- No, teraz czekać do rana - stwierdziłam siadając na drzewie i patrząc, jak rozrywa jakieś zwierzę. Takie widoki nie były dla mnie niczym strasznym. Skoro sama jestem mordercą, to z jakiej racji widok wilkołaka rozrywającego na pół jakiegoś jelenia miałby mnie ruszyć? To śmieszne. Myślami wróciłam do wilka. Takie same oczy i podobna sierść do włosów tamtej dziewczyny. Czy to możliwe, że to ona? W końcu w kawiarni czułam od niej tą cudowną energię, którą chciałam od niej zabrać, ale z oczywistych powodów nie mogłam. Po za tym na pewno wyczuje ode mnie zapach białych róż, które miałam przy sobie prawie cały dzień.

<Kamille?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz