12.3.17

Od Renesmee CD Zacharie

Przewróciłam oczami. Ja nie wiem, co on do niego ma. Leoander jest po prostu zbyt opiekuńczy.
-A co w ogóle u ciebie? Ostatnio widzieliśmy się jakieś trzy miesiące temu- spytałam, mijając Zachariego, jednak nie tracąc go ze wzroku. On tylko wzruszył ramionami, chowając dłonie do kieszeni bluzy.
-Nic nowego. Właśnie wracam z baru- odrzekł, zrównując ze mną krok. Popatrzyłam na niego podejrzliwym wzrokiem, jednak ten tylko lekceważąco machnął ręką. Pokiwałam przecząco głową, uśmiechając się. -A jak u ciebie i Pana Śmierci?- spytał. Zaśmiałam się. "Pana Śmierci", on chyba serio go nie lubi.
-Całkiem dobrze. Po Wigilii Gabriell został jeszcze na kilka dni, po czym wyjechał. Obiecał, że jeszcze wpadnie- zaczęłam mu opowiadać. Obiecał również przywieźć mi maść na blizny, która ma je wyleczyć czy tam zasklepić... Przydałoby się, ostatnio nauczyciel od wychowania fizycznego narzeka, że ćwiczę w bluzach na długi rękaw. Musieli zmienić nam nauczyciela na takiego, który zwraca uwagę na nasz strój, ugh... -Ostatnio nauczycielka zadała nam dosyć trudną pracę domową. Nie mam na nią kompletnie pomysłu, więc Leo kazał mi wyjść z Renem- wyznałam, na końcu wskazując na czarnego szpica, który właśnie podlewał słup.
-Tylko sobie nie myśl, że ci pomogę. Jestem kiepski z humana- powiedział rudowłosy, na co się zaśmiałam.
-Nawet nie miałam takiego zamiaru- popatrzyłam na niego jak na debila. On tylko wytarł niewidzialny pot z czoła. Znowu zwróciłam wzrok na Rena i zobaczyłam, jak szczeka, a potem biegnie w nieznanym mi kierunku. Podążyłam za nim wzrokiem, nawet nie mając go z niego spuścić. On biegł do...kaczki? -Ren, wracaj!- krzyknęłam za nim, mijając chłopaka i idąc za psem. Co za głupek. Skróciłam sobie drogę przez trawę, przyspieszając. Dotarłam do nich akurat wtedy, gdy kaczka już zdążyła zaatakować szpica. Mały podbiegł do mnie, cały czas piszcząc. Wzięłam go na ręce, a ten natychmiastowo schował się w mojej szyi.
-Już, już. Spokojnie, Ren- zaczęłam głaskać go po grzbiecie. Poczułam jeszcze jego ciepły, ale i mokry język przy uchu, przez co się zaśmiałam. Głupi pies...

<Zacharie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz