4.3.17

Od Collina cd. Yaotzina

Uśmiechnąłem się tuląc go i całując w jego słodkie usteczka.
- Ja ciebie też. I nigdy o tym nie zapomnij - powiedziałem całując go ostatni raz w czółko, po czym wyszedłem z niego pozwalając mojego nasieniu na wypłynięciu z niego.
- Nie zapomnę - wyszeptał i westchnął, odczuwając jednocześnie uczucie pustki, oraz wylewająca się z niego spermę.
- Chodź, umyjemy się i zabiorę cię gdzieś - zaproponowałem, po czym wziąłem Yao jak moją pannę młodą na ręce i zaniosłem nagiego chłopaka do łazienki. Nie przejmowałem się zamknięciem drzwi, bo kto by miał tu wejść? Tylko my tu mieszkamy i niech tak zostanie, będąc z nim sam na sam, mogę pozwolić sobie na więcej. Nie muszę się ograniczać, tak samo jak blondyn. Wszedł do brodzika, po czym odkręcił ciepłą wodę. Przygotowałem ręczniki i wchodząc pod prysznic, objąłem go z zaskoczenia. Odwrócił się i spojrzał na mnie z uśmiechem.
- A gdzie pójdziemy? - zapytał, kiedy brałem gąbkę i wyciskałem na nią trochę płynu.
- Zobaczysz - ucałowałem go w mokry od wody nos i zacząłem myć jego ciało, nie zostawiając ani skrawka jego ciała. On nie pozostał mi dłużny. Ciekawie było, gdy nadeszła kolej na jego dziurkę.
- Collin... - sapnął, czując jak wsadzam tam palec.
- Tam też trzeba umyć - ucałowałem go i po paru sekundach wyjąłem z niego palec, przychodząc na członek. Jego reakcja była taka sama, co było urocze.
- Jesteś podły... - stwierdził, na co się zaśmiałem.
Po wytarciu się ręcznikami, ubraliśmy się w swoje ubrania.
- To jak? Dowiem się, gdzie idziemy?
Pokręciłem jedynie przecząco głową sznurując buty. Yao wydął usta niezadowolony jak to ma w zwyczaju, po czym skierował się w stronę drzwi. Ruszyłem za nim zamykając je, a potem kierując się w pewne miejsce. Cała drogę próbował zgadnąć, ale awet gdy wypowiedział odpowiednie słowo, ja zaprzeczałem.
- Mówiłeś, że to nie lodowisko - stwierdził przyglądając się budynkowi, do którego zmierzaliśmy.
- Chciałem sobie zniszczyć niespodziankę - pstryknąłem mu palcem w nos. Pomasował go z wrogością.
- Nie wziąłem łyżew - powiedział niezadowolony. Podałem mu torbę, którą ciągle miałem przy sobie.
- A ja tak - otworzył ją i wybałuszył oczy ze zdziwienia. - Spakowałem je, kiedy się ubierałeś - wytłumaczyłem i skierowałem się do środka. Zapłaciliśmy za bilety, a ja przy okazji wypożyczyłem sobie łyżwy.
- Dziękuje - uśmiechnął się, a ja go poczochrałem po jego bujnej czuprynie. Zdjąłem kurtkę, zostawiłem jedynie szalik, rękawiczki i bluzę, ponieważ wiedziałem, że się rozgrzeję, a tam nie będę już mógł wrócić, aby się rozebrać.
- Pokażesz mi, czego cię nauczyli - powiedziałem, gdy wchodziliśmy na lód.

<Yao?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz