4.2.17

Od Renesmee CD Reika

Kawiarnia była dosyć mała, ale przytulna. Ściany miały biały kolor i były powieszone na nich różne obrazki z serduszkami i kwiatkami. Na stolikach i parapetach rządziły storczyki białe, różowe i te białe w różowe plamki. Usiedliśmy do stolika, gdzie były krzesło-fotele z narzuconymi białymi kocem.
-Przepraszam, ale nie można tu wchodzić z psami- usłyszeliśmy na "dzień dobry" od jednej z pracownic kawiarni, gdy tylko usiedliśmy do stolika. Spojrzałam na czarnego szpica, który usiadł sobie pod moim krzesłem, po czym przeniosłam wzrok na kelnerkę.
-Nawet z takim małym?- zapytałam, lekko zawiedziona. Kobieta przecząco pokiwała głową.
-Niestety, takie mamy zasady. Bardzo mi przykro- powiedziała. Wzięłam głowę w dół, wstałam i zwróciłam się w stronę wyjścia.
-Chodź, Ren- zawołałam psa i wyszłam z lokalu. Reik też wyszedł, zamykając za nami drzwi.
-W sumie mogłem się spodziewać, że nie będzie można wprowadzać tu psów- skomentował ciemnowłosy, drapiąc się po karku. "No co ty nie powiesz..." pomyślałam, przewracając oczami. -Może pójdziemy do mnie?- rzucił, stając przede mną i zagradzając mi drogę. -Mam herbatę, kakao, jakieś ciastka również chyba mam, więc możemy wybrać się do mojego domu- spojrzał na mnie dosyć poważnym wzrokiem. Prychnęłam, śmiejąc się jednocześnie. Jego chyba coś trafiło.
-A Ren?- wskazałam głową na szpica, który usiadł sobie na chodniku między nami, patrząc na nas zaciekawionym wzrokiem z językiem wystawionym poza pyszczek. Ten tylko przekrzywił głowę, jakby wiedział, że o nim właśnie rozmawiamy. -Miałam z nim wyjść tylko na chwilę, Leo może zacząć się martwić- dodałam, patrząc na chłopaka spod swojej grzywki. Reik machnął lekceważąco ręką.
-A ty co? Masz dziesięć lat, że się tak martwi? Raczej nie, nie jesteś małym dzieckiem i możesz chodzić gdzie chcesz, bez powiadamiania go- skomentował moje wypowiedzi. W sumie... To jakąś rację on ma. Spuściłam głowę w dół, cicho wzdychając i kręcąc ją na boki.
-Dobra, wygrałeś. Możemy iść do ciebie- powiedziałam, biorąc głowę do góry i patrząc w jego różnokolorowe oczy. On tylko zwycięsko się uśmiechnął, po czym ruszył w nieokreślonym mi kierunku do swojego domu, mieszkanie czy nawet kartonu. Nie wiem, gdzie on mieszka...i nie wiem, czy chciałabym wiedzieć.

<Reik?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz