21.2.17

Od Moon - Cd. Tobiasa

Obdarzyłam chłopaka lekkim uśmiechem. Zrobił na mnie naprawdę dobre wrażenie, co nie zdarzało się zbyt często. Po prostu byłam wybredna w doborze znajomych i często kręciłam nosem, gdy kogoś mi przedstawiano. No i raczej stroniłam od kontaktów. Wielu nazywało to aspołecznością, ja zaś niechęcią do marnowania czasu.  W sumie teraz to robiłam, ale kit, trzeba czasem otworzyć do kogoś buzię, inaczej się zeświruje. Włożyłam uszkodzony telefon do tylnej kieszeni spodni, przy okazji odwracając wzrok od Tobiasa. Taka duża dziewczyna, a bała się spojrzeć komuś prosto w oczy i przedstawić się bez zbędnego stresu.
— Moon — powiedziałam szybko. — Albo Dara. Do wyboru, do koloru. I wiesz, że nie musisz taszczyć mi koszyka...
— Jak już mówiłem, pomogę — odparł spokojnie.
Pokręciłam tylko głową z niedowierzaniem. Uparty jak reszta, pomyślałam. Naprawdę, faceci czasami byli gorsi od krnąbrnych osiołków. Zwłaszcza, jeśli coś nabroili lub myśleli, że to przez nich się stało.
— Noo to gdzie mam zanieść? — uniósł lekko kosz.
— Parking... takie mocno zielony pick-up, dość charakterystyczny jak na te okolice. Ford Raptor z 2008... — Zaśmiałam się nerwowo i położyłam dłoń na karku. Znowu dałam się ponieść swoim zainteresowaniom.— Wybacz, czasami zaczynam mówić nie o tym, co trzeba. To ten... Chodź za mną.
Ruszyłam przodem, typowym dla mnie szybkim krokiem. Na całe szczęście brązowowłosy szybko mnie dogonił.
— Przy okazji, nie wiesz może gdzie jest sklep budowlany? Dopiero co się przeprowadziłam i czeka mnie dość sporo roboty w domu.

[Tobias? Mech, słabe takie .-.]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz