- Nie. Nigdy nie uważałem cię za dupka. Zawsze taki byłeś i uważałem to za część ciebie. Nie udawałeś kogoś kim nie jesteś. To twoje czepianie się o byle gówno, było znakiem, że wszystko z tobą okay. Może nie było miło słuchać obelg na temat mojej osoby od ciebie, ale już dawno się przyzwyczaiłem. Postaw się w mojej sytuacji. Jak byś zareagował, gdybym nagle przestał myśleć tylko o swoim wyglądzie, nie robił sobie zdjęć na każdym kroku i nie gadał o tym, jak bardzo jestem seksowny - westchnąłem. - Wiem, że tak nie uważasz, bo jestem przez to upierdliwy. Potwierdziłeś to, że nie jestem taki, za jakiego się uważam obcinając mi włosy. Nie mam ci tego za złe. Owszem, nadal jestem wkurwiony, bo zapuszczałem je pięć lat, a ty tak po prostu zrobiłeś ciach i mogłem się z nimi pożegnać tak jak z tymi łonowymi...
- Nie przypominaj mi - warknął. No tak, to krępujące. Chociaż mam to gówno z głowy.
- Przepraszam, popsułem moment - wymamrotałem. Uniosłem wzrok, by spojrzeć w te żółte ślepia. Przypominały o utęsknionym lecie. Wymusiłem lekki uśmiech i chwilę później odsunąłem się od Zacha, chcąc wyjść z pokoju i zostawić go samego, kiedy usłyszałem głośne kichnięcie i pociągnięcie nosem. Odwróciłem się zdziwiony i wlepiłem spojrzenie w przecierającego nos chłopaka. - Jesteś zmęczony moim głupim gadaniem?
<Zacha?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz