29.1.17

Od Yaotzina CD Collina

- Nie spodziewałem się go. Ale łyżwy to naprawdę miłe zaskoczenie. Jeszcze raz dziękuję - szepnąłem i w podziękowaniu znów złączyłem nasze usta. Kochałem to robić. Upewniało mnie to, że mam kogoś kto szczerze i z głębi serca mnie kocha. Z uśmiechem odkleiłem się od ust Cole'a i wtuliłem się w jego ciało. Światło padające z niewielkiego płomienia odbijało się w jego błękitnych oczach, co przypominało o jego mocy. Zrobiło mi się ciepło w sercu na samo wspomnienie. Przyszedł mnie ratować, pomimo tego, że znaliśmy się kilka dni. Jestem mu za to wdzięczny, a serce bije coraz szybciej, kiedy myślę o tym jak się dla mnie poświęca. Kocham go tak bardzo mocno, że nawet same te słowa nie są w stanie tego opisać. Mogłem mu to tylko pokazywać i wyznawać do końca życia. Świadomość posiadania osoby, która darzy cię tak wielkim uczuciem, w tak młodym wieku jest cudowna. Biorąc pod uwagę to, że niektórzy ludzie szukają tej jedynej miłości przez większość swojego życia. Ja byłem pewny, że Collin Conor to ten jedyny, dopóki śmierć nas nie rozłączy.
Uśmiechnąłem się lekko, kiedy poczułem delikatny dotyk na włosach. Cole najwidoczniej bawił sie nimi, tym samym pozbywając powstałych kołtunów. Uniosłem lekko głowę, by po obserwować jego skupiony wyraz twarzy. Był słodki. Chciałbym to uwiecznić, tak samo jak wszystkie inne emocje ukazujące się na jego twarzy. Nie jestem jednak malarzem, czy chociażby jakimś amatorem, by coś takiego zrobić. Zdałem sobie właśnie sprawę, że ta miłość nie zna granic. Byłbym w stanie wybaczyć nawet największą zbrodnie, by tylko blondyn nadal znajdował się przy mnie. Westchnąłem cicho, zadowolony i usatysfakcjonowany z obrotu spraw. Teraz wystarczy jeszcze znalezienie się w domku na wyspie i atmosfera gwarantowana. - Chciałbym wrócić do łyżwiarstwa. Balet bardzo się wtedy przydaje. Może zająłbym nawet jakieś miejsce na podium? - zaśmiałem sie, nie biorąc tego nawet na poważnie. Zdaję sobie sprawę, że jestem zbyt samolubny.
- Cieszę się - odpowiedział, z szerokim uśmiechem na twarzy, co spowodowało przyjemne uczucie motylków w brzuchu. Nie powstrzymując się, podparłem się na łokciach i znów złączyłem nasze usta. Niewinny cmok przerodził się w głęboki pocałunek i taniec naszych języków w zgodnym rytmie. Jednak mój partner bardziej dominował. Nie miałem ochoty walczyć, więc oddałem mu się całkowicie, cicho pojękując z przyjemności od czasu do czasu. Gdy zaczynało nam brakować oddechu odsunąłem się kilka centymetrów, a niewielka strużka śliny przerwała się i wylądowała na moim podbródku. Prychnąłem cicho i wytarłem ją wierzchem dłoni. W tym samym momencie pokój wypełniło światło z żarówek na ścianach i suficie. Wydawało się, że znowu płyniemy, na co Cole spiął się nieznacznie. Niezwykle pełen poczucia odwagi wgramoliłem się na umięśnione uda chłopaka.
- Co byś piwiedział na lodzika, kochanie? - zapytałem, perwersyjnie oblizując usta.
<Cole? Wybacz, że tak długo ;-;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz