15.1.17

Od Yaotzina CD Collina

Niepewnie przysunąłem do siebie prezent i odczepiłem taśmę z ozdobnego papieru. Wolałem odpakowywać wszystko ostrożnie. Powiem szczerze, że nie spodziewałem się łyżew. Nie trenowałem łyżwiarstwa od dwóch, właściwie to prawie trzech lat. Nie myślałem, że ktoś chciałby mi sprawić przyjemność i wpakować mnie do tego po raz kolejny. Zaskoczony zakryłem usta dłonią. Pomimo tego nie mogłem powstrzymać szerokiego uśmiechu i łez szczęścia, kryjących się w kącikach moich oczu. Nie mam pojęcie jak szybko znalazłem się w ramionach Cole'a całując całą jego twarz wdzięcznymi pocałunkami. W końcu złączyłem nasze usta na kilkadziesiąt sekund i odsunąłem się, by przetrzeć policzki. Poza tym trzeba wszcząć plan w życie.
- Dziękuję - szepnąłem cicho, nadal nie mogąc powstrzymać banana na twarzy. Uniosłem się z jego kolan i podszedłem do uśmiechającego się czule staruszka. Sięgnąłem jeszcze po niewielką kopertę z prezentem i podałem mu ją, przytulając mocno. - Wesołych świąt. To bilety na dowolny wyjazd. Weź panią Saszę i jedźcie - zaśmiałem się cicho. Dziadek wziął ode mnie papier i znów wdzięcznie przytulił. Chwilę później podziękował i zmył się do domu na przeciw, życząc nam dobrej zabawy. Owszem to o to prosiłem go rano. Przełknąłem cicho ślinę i odwróciłem się do Cole'a z uśmiechem. Pociągnąłem go za rękę w stronę sypialni. - Czas na twój prezent - szepnąłem, wiedząc, że mógł się czuć nieco zawiedziony. Nie jestem aż takim zwyrodnialcem i samolubem kochanie. Czułem jak z każdym krokiem cała moja odwaga się ulatnia. Im bliżej było wiekopomnej chwili tym moje serce biło coraz szybciej. Czułem je w gardle. Byłem cholernie zdenerwowany, w końcu nie miałem pojęcia jak zareaguje i czy w ogóle spodoba mu się to co wymyśliłem. Nienawidzę świadomości braku pomysłu na prezent. Jakikolwiek, urodzinowy czy świąteczny. Posadziłem blondyna wygodnie na łóżku i szybko zanurkowałem wgłąb szafy, by wyciągnąć ozdobną paczkę i reklamówkę z potrzebnymi mi rzeczami. Fakt faktem był tam tylko album ze wszystkimi zdjęciami, jakie kiedykolwiek udało nam się razem zrobić i zestaw z OldSpice. Podałem chłopakowi prezent, jak najdyskretniej chowając swoją reklamówkę za plecami. 
- Dziękuję - powiedział radośnie i uśmiechnął się do mnie szeroko. Odwzajemniłem uśmiech niepewnie i po raz kolejny przełknąłem ślinę.
- To nie wszystko. Poczekaj tu proszę - w końcu wziąłem się na odwagę i powiedziałem. Wycofałem się powoli z pokoju, by pójść do łazienki. Nie zwróciłem nawet uwagi na pytające spojrzenie, które mi posłał. Szybkim krokiem wyparowałem z pokoju i wbiegłem do łazienki. Oparłem się plecami o drzwi i spojrzałem niepewnie na reklamówkę. Raz kozie śmierć. Odetchnąłem głośno i ściągnąłem koszulkę, przygotowując się na najgorsze. Wyciągnąłem z torby opaskę z kocimi uszami założyłem ją na głowę. Zerknąłem przelotnie na swoje odbicie w lustrze i ściągnąłem spodnie wraz z bokserkami. Odetchnąłem po raz kolejny i wyciągnąłem resztę swojego asortymentu. Otworzyłem buteleczkę z lubrykantem i wylałem odrobinę na palce. Jeszcze raz policzyłem wszystkie za i przeciw, lecz w końcu wsadziłem w siebie jednego palca, później drugiego i trzeciego, aż w końcu mogłem użyć zatyczki analnej z kocim ogonem. Proszę nie pytajcie, internet to ciemne miejsce. Szybkim krokiem wyszedłem z łazienki i stanąłem w progu sypialni. Jedyne o czym teraz myślałem to uciec gdzie pieprz rośnie.
- Wesołych świąt.

<Cole? Miłe zaskoczenie? XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz