-O, tak?-Zdziwiłem się, uśmiechając się delikatnie-to do mnie nie pasuje...
Minęliśmy duże drzewo, które stało nieopodal białej, ozdobnej fontanny. Wspomniana ozdoba była jednak wyłączona i pozbawiona wody, ze względu na niską temperaturę. Spacerując przez opustoszony park, zacząłem nucić cicho:
"Bad boys, bad boys
Whatcha gonna do, whatcha gonna do
When they come for you?"
-Znasz to?-Zapytała, najwyraźniej słysząc moje wycie.
-T-tak. To czołówka serialu, który oglądałem, jak byłem młodszy. Co prawda nie oglądałem na bieżąco, bo emisja skończyła się, zanim się urodziłem, ale i tak go uwielbiałem. Obejrzałem chyba wszystkie odcinki-wyjaśniłem-a ty?
-Fanką serialu się nie nazwę, ale kojarzę piosenkę-stwierdziła z lekkim uśmiechem. W pewnym momencie usłyszałem szelest liści za drzewem, które stało nieopodal fontanny. Odruchowo obróciłem się w tamtą stronę.
-Co jest?-Szepnęła do mnie dziewczyna.
-Coś słyszałem-wyjaśniłem krótko. Odszedłem kilka metrów do tyłu, po czym postanowiłem okrążyć drzewo. Za rośliną zauważyłem skulone zwierzę, albo raczej stwora. Miał czarną skórę, leżał w bezruchu. Nie widziałem niczego, poza bezkształtnym ciałem, bo stworzenie było zwinięte w kłębek.
-Co to jest, do cholery?-Wymamrotałem.
-Nie wiem, lepiej mu nie przeszkadzajmy, chyba śpi-stwierdziła dziewczyna, po czym odeszła do tyłu. Postałem jeszcze chwilę przy stworzeniu, po czym poszedłem w ślady Rene i wróciłem na dróżkę, którą wcześniej szliśmy.
-A wracając do poprzedniej rozmowy, to masz jakiś ulubiony serial?-Zapytałem z ciekawością w głosie.
<Rene? Sorki, że tak długo>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz