11.1.17

Od Elentii - Cd. Archalda

  Odwzajemniam uśmiech ciemnowłosego i obdarzam go przelotnym spojrzeniem. Zauważam, że mężczyzna przymyka oczy i opiera jedną dłoń na czole. Przez chwilę zapominam o miejscu, w którym się znaleźliśmy. Przecież niebo wygląda tak, jak zawsze.. Nawet konstelacje się zgadzają..! Po chwili poczułam, że Arch podnosi się z mojego uda i siada obok mnie. Moment względnego spokoju przerywa gardłowy pomruk, dochodzący gdzieś zza nas. Natychmiast wstaję i przygotowuję się do ewentualnej obrony. Aczkolwiek ciemnowłosy nagle pojawia się przede mną, trzymając w ręku miecz. Mrużę oczy i uporczywie wpatruję się w cień. Stamtąd dobiegł ów dźwięk.
- C-co to jest? – szepczę mimowolnie, widząc postać nagle oświetloną przez księżyc. Ma ponad dwa metry, a jej ręce sięgają prawie do łydek. Nie zauważam również szyi u tego czegoś, a głowa jest nieproporcjonalnie duża w porównaniu do reszty ciała. Chwytam mężczyznę za wyciągnięte ramię; czuję, że napina mięśnie do ataku. – Arch, nie atakuj go, póki on nie zaatakuje ciebie. – mruczę cicho i, nie spuszczając wzroku z kreatury stojącej w półcieniu, ciągnę ciemnowłosego do tyłu.
- Czemu? – słyszę i czuję na sobie wzrok mężczyzny.
- Cholera wie, czy nie ma tu gdzieś ich gniazda. A jeśli jest, i to coś wezwie posiłki, to możemy się pożegnać z życiem.. – odpowiadam i bardziej stanowczo pociągam jego ramię. Ten przez chwilę się waha, lecz daje za wygraną i wycofuje się wraz ze mną. 
   Wchodzę na konar drzewa, w ślad za Archaldem. Mamy stąd doskonały widok na część lasu i zrujnowanego miasta. Po przezornym rozejrzeniu się, opieram głowę na jego ramieniu, wzdychając cicho. Czuję się tak, jakbym miała pod oczami piasek, więc mimowolnie je przymykam i pocieram dwoma palcami. Moment później, ku mojemu zaskoczeniu, ciemnowłosy obejmuje mnie ramieniem. 
- Będziesz śmierdział. – mruczę cicho, jednak słyszę tylko jego ciche parsknięcie.

[ Archald? :'D ]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz