Słysząc znajomy głos, powoli otworzyłam oczy. Głowa nadal niemiłosiernie bolała, a z nosa sączyła się krew. Zmarszczyłam lekko brwi, starając się zignorować nieprzyjemne uczucie. Po tym, jak wzrok przyzwyczaił się do mroku, usiłowałam wstać. Jednak darowałam sobie ten plan, słysząc krótką wymianę zdań między Archaldem a tym czymś. Zacisnęłam pięść i bezdźwięcznie westchnęłam, starając się odzyskać jasność myśli. Do moich uszu dobiegał szczęk broni, zapewne miecz Arch'a. Uśmiechnęłam się pod nosem i, korzystając z nieuwagi wroga, machnęłam krótko palcami. Jaskinę spowiła całkowita ciemność, w której ja doskonale widziałam. Podniosłam się najszybciej, jak tylko umiałam, tak czy siak prawie potykając się o własne nogi. A ciągły ból wcale nie ułatwiał mj zadania. Udało mi się jednak chwycić zdezorientowanego Archalda za dłoń i pociągnąć go w stronę pierwszego lepszego korytarza. Chciałam zyskać jak najwięcej na czasie, a dopiero później szukać drogi ucieczki. Gdy tylko wbiegliśmy za pierwszą skalną ścianę przestałam używać mocy i pozwoliłam mgle powoli się rozpłynąć. Wychyliłam się lekko, by zobaczyć w którą stronę pójdzie wróg. Na szczęście ten tylko coś warknął i wycofał się do tunelu, przez który mnie tu przyprowadził. Upewniwszy się, że nic nam nie grozi odwróciłam się w stronę Arch'a. Szybko zlustrowałam go wzrokiem by sprawdzić, jak bardzo ucierpiał. Westchnęłam z ulgą, gdy zobaczyłam jedynie rozcięcie na policzku. Ignorując jego badawcze spojrzenie zbliżyłam się pół kroku i lekko go objęłam, wtulając się w ciepły tors.
[ Arch? >:3 ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz