Położyłem dłoń na jego głowie i
przytuliłem. Ja miałem go ratować? Znajdowaliśmy się na statku,
który utknął na środku oceanu, bo ma jakiś problem! Jeden z
moich największych koszmarów, jak mam zachować zimną krew? Ech...
Dla ciebie zrobię wszystko.
- Przestraszyłeś się dziewczyny? -
starałem się uśmiechnąć, aby przeobrazić to w zwykły żart,
tym samym próbując oderwać się myślami od tego, co się teraz
działo. Szkoda tylko, że nie udawało mi się. Na twarzy miałem
krzywy grymas, który w żadnym stopniu nie przypominał uśmiechu, a
moje myśli wędrowały wokół dna oceany i martwych ciał, gdzie na
powierzchni płonął statek. Wzdrygnąłem się.
- Ty boisz się wody - fuknął nie
wychodząc spod kołdry. Podniosłem ją i spojrzałem na twarz
ukochanego. Spojrzał na mnie i dopiero teraz skupiłem się na nim.
Zahipnotyzowały mnie jego słodkie oczka i urocze zdenerwowanie na
jego twarzy, dzięki czemu się uspokoiłem. Na mojej twarzy pojawił
się uśmiech, po czym się zaśmiałem.
- Więc ty będziesz mnie ratował, gdy
będę tonąć - poczochrałem go po głowie, gdy nagle zgasło
światło. Zdawało mi się, jakbym już nie znajdował się na
statku - ponieważ przestaliśmy płynąć, nie czułem tego dziwnego
machania na boki - ale w jakimś pokoju, gdzie zgasło światło. Yao
się poruszył, usiadł obok i zapalił jedną świeczkę.
Popatrzyłem na płomień, a potem na niego.
- Wiesz może ile to potrwa? - zapytał
Yao. Pokręciłem głową.
- Schowałem się pod kołdra i nie
wychodziłem ani razu - powiedziałem, po czym przytuliłem chłopaka.
Wziąłem od niego świeczkę i położyłem ją na stoliku, wpierw
wylewając trochę wosku na niego, aby świeczka się nie
przewracała, tylko stała. Oparłem się o ścianę siedząc na
łóżku i dalej trzymając w ramionach Yao - może dlatego, że
bałem się, iż zaraz go stracę. Myśl, że jestem na statku
powróciła. - Myślałem, że to ty wychodziłeś - powiedziałem
czując jego ciepło. Podniósł kołdrę i otulił nią nas. W sumie
to tutaj za ciepło nie było, ale mój umysł nie potrafił o tym
myśleć. Teraz w głowie jedynie miałem swój strach i Yaotzina,
który chwilę milczał i dopiero po chwili postanowił się odezwać.
- Poszedłem ciebie szukać... -
mruknął cicho. Spojrzałem na niego, a raczej na jego blond
fryzurę, która jak zawsze po śnie, gdzie nie miał upiętych
włosków, była bujna i poplątana. Milczałem. Uśmiechnąłem się.
- Nie widziałem cię... - mruknął znowu pod nosem, a ja się cicho
zaśmiałem i ucałowałem, odwracając jego głowę w moją stronę.
- Miło wiedzieć, że ci na mnie zależy - uśmiechnąłem się. W tej chwili udało mi się odciągnąć myśli od strachu, teraz w głowie jedynie miałem mojego kochanego chłopaka. Nie sądziłem, że kiedyś trafię na pomoście na chłopaka młodszego ode mnie o pięć lat, a potem się w nim zakocham. Był uroczy od samego początku, ale nie sądziłem, ze to coś więcej niż zauroczenie. Teraz to wiem. - Tez cię kocham - zaśmiałem się całując go ponownie. Oparł się o mnie i odwzajemnił pocałunek, gdy nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Krzyknąłem, że drzwi są otwarte, po czym w progu pojawiła się ta sama czarnowłosa niziutka dziewczyna, od której Yao dostał świeczki. Chłopak raptownie się spiął, a ona się uśmiechnęła łobuzersko.
- Miło wiedzieć, że ci na mnie zależy - uśmiechnąłem się. W tej chwili udało mi się odciągnąć myśli od strachu, teraz w głowie jedynie miałem mojego kochanego chłopaka. Nie sądziłem, że kiedyś trafię na pomoście na chłopaka młodszego ode mnie o pięć lat, a potem się w nim zakocham. Był uroczy od samego początku, ale nie sądziłem, ze to coś więcej niż zauroczenie. Teraz to wiem. - Tez cię kocham - zaśmiałem się całując go ponownie. Oparł się o mnie i odwzajemnił pocałunek, gdy nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Krzyknąłem, że drzwi są otwarte, po czym w progu pojawiła się ta sama czarnowłosa niziutka dziewczyna, od której Yao dostał świeczki. Chłopak raptownie się spiął, a ona się uśmiechnęła łobuzersko.
- Nie sądziłam, że masz brata -
powiedziała. - Może nas zostawisz samych? - skierowała się do
mnie. - Chciałabym poznać swojego chłopaka z marzeń... -
normalnie aż się śliniła na jego widok. Po części ją
rozumiałem, Yao był strasznie uroczy, ale nie mam zamiaru oddać go
takiej babce. O nie! Zmarszczyłem brwi i go objąłem.
- Mylisz się kochana - uśmiechnąłem się ujmując jego twarz w dłonie. - Nie jesteśmy braćmi - pocałowałem go długo i namiętnie, aż poczułem, że jego mięśnie się rozluźniają. Odsunąłem swoją twarz od jego, a pomiędzy naszymi wargami pociągnęła się strużka śliny. Spojrzałem kątem oka na dziewczynę, która w tej chwili miała taką minę, że bym się zsikał ze śmiechu. Wyszła raptownie z naszego pokoju krzycząc coś o pedałach, ale nie zwróciłem na to większej uwagi. - Masz takie słodkie wargi - zaśmiałem się zlizując resztę śliny przejeżdżając językiem po jego ustach i go tuląc, gdy odwrócił się do mnie przodem.
- Mam dla kogo - oparł głowę o mój tors i zamknął oczy. Jedyne co oświetlało ten pokój to świeca. Patrzyłem na płomień jak zahipnotyzowany. Przestałem myśleć o czymkolwiek. Teraz przypomniało mi się jedynie, jak kiedyś w sierocińcu nie pozwalali patrzeć w ogień - Nie patrz w ogień, bo się zsikasz. Na to wspomnienie się uśmiechnąłem. Włożył palce we włosy chłopaka. Nie spał, miał otwarte oczy. Podniosłem jego głowę trzymając za podbródek.
- Boisz się ciemności? - zaśmiałem się uśmiechając ciepło. Yao dał mi pstryczka w nos, na co cicho jęknąłem i pomasowałem nos. Zobaczyłem na jego twarzy uśmiech.
- Ciemności nie, ale ta dziewczyna była straszna - oparł się ponownie o mnie, ale tym razem bokiem. Objąłem go.
- Nie przesadzaj, jakby nałożyła mniej tapety może by ładna była - popatrzył na mnie jak spod byka, na co się zaśmiałem. - Uwielbiam, gdy się tak denerwujesz - powiedziałem czochrając go po włosach.
- Mam być zazdrosny? - zapytał, na co się zaśmiałem.
- O kogo? - przybliżyłam usta do jego ucha. - To ciebie kocham - pocałowałem go w czoło, co wywołało uśmiech na jego twarzy.
- Nikt normalny nie powiedział mi czegoś takiego przy pierwszym spotkaniu. To... - czułem, jak zadrżał. - Przerażające - dokończył zdanie wtulając się we mnie. Zaśmiałem się.
- Mnie też byś się przestraszył? - zapytałem.
- Ty to ty - podniósł głowę, a ja go ucałowałem w usta.
- Ja to ja - powtórzyłam i okryłem nas szczelniej kocem. - Chyba im wysiadło ogrzewanie - mruknąłem niezadowolony, że było mi zimno. Chłopak siedział pomiędzy moimi nogami, do tego go obejmowałem, więc nie martwiłem się, że jemu będzie zimno.
- Przeszło ci - uśmiechnął się. Spojrzałem na niego zdziwiony, nie rozumiejąc o co mu chodzi. Posłałem mu pytający wzrok, a Yao się tylko zaśmiał. - Jesteśmy na statku, a ty nie wariujesz - ponownie dał mi pstryczka w nos, a ja wykonałem tą samą czynność co wtedy. Aczkolwiek się uśmiechnąłem.
- Mam dla kogo - powtórzyłem jego słowa całując go w czoło. Uwielbiałem, gdy się uśmiechał. - A jak ci się podobał prezent? - zapytałem.
- Mylisz się kochana - uśmiechnąłem się ujmując jego twarz w dłonie. - Nie jesteśmy braćmi - pocałowałem go długo i namiętnie, aż poczułem, że jego mięśnie się rozluźniają. Odsunąłem swoją twarz od jego, a pomiędzy naszymi wargami pociągnęła się strużka śliny. Spojrzałem kątem oka na dziewczynę, która w tej chwili miała taką minę, że bym się zsikał ze śmiechu. Wyszła raptownie z naszego pokoju krzycząc coś o pedałach, ale nie zwróciłem na to większej uwagi. - Masz takie słodkie wargi - zaśmiałem się zlizując resztę śliny przejeżdżając językiem po jego ustach i go tuląc, gdy odwrócił się do mnie przodem.
- Mam dla kogo - oparł głowę o mój tors i zamknął oczy. Jedyne co oświetlało ten pokój to świeca. Patrzyłem na płomień jak zahipnotyzowany. Przestałem myśleć o czymkolwiek. Teraz przypomniało mi się jedynie, jak kiedyś w sierocińcu nie pozwalali patrzeć w ogień - Nie patrz w ogień, bo się zsikasz. Na to wspomnienie się uśmiechnąłem. Włożył palce we włosy chłopaka. Nie spał, miał otwarte oczy. Podniosłem jego głowę trzymając za podbródek.
- Boisz się ciemności? - zaśmiałem się uśmiechając ciepło. Yao dał mi pstryczka w nos, na co cicho jęknąłem i pomasowałem nos. Zobaczyłem na jego twarzy uśmiech.
- Ciemności nie, ale ta dziewczyna była straszna - oparł się ponownie o mnie, ale tym razem bokiem. Objąłem go.
- Nie przesadzaj, jakby nałożyła mniej tapety może by ładna była - popatrzył na mnie jak spod byka, na co się zaśmiałem. - Uwielbiam, gdy się tak denerwujesz - powiedziałem czochrając go po włosach.
- Mam być zazdrosny? - zapytał, na co się zaśmiałem.
- O kogo? - przybliżyłam usta do jego ucha. - To ciebie kocham - pocałowałem go w czoło, co wywołało uśmiech na jego twarzy.
- Nikt normalny nie powiedział mi czegoś takiego przy pierwszym spotkaniu. To... - czułem, jak zadrżał. - Przerażające - dokończył zdanie wtulając się we mnie. Zaśmiałem się.
- Mnie też byś się przestraszył? - zapytałem.
- Ty to ty - podniósł głowę, a ja go ucałowałem w usta.
- Ja to ja - powtórzyłam i okryłem nas szczelniej kocem. - Chyba im wysiadło ogrzewanie - mruknąłem niezadowolony, że było mi zimno. Chłopak siedział pomiędzy moimi nogami, do tego go obejmowałem, więc nie martwiłem się, że jemu będzie zimno.
- Przeszło ci - uśmiechnął się. Spojrzałem na niego zdziwiony, nie rozumiejąc o co mu chodzi. Posłałem mu pytający wzrok, a Yao się tylko zaśmiał. - Jesteśmy na statku, a ty nie wariujesz - ponownie dał mi pstryczka w nos, a ja wykonałem tą samą czynność co wtedy. Aczkolwiek się uśmiechnąłem.
- Mam dla kogo - powtórzyłem jego słowa całując go w czoło. Uwielbiałem, gdy się uśmiechał. - A jak ci się podobał prezent? - zapytałem.
<Yao?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz